Publikowane we wtorek dane, choć niekorzystne dla złotego nie zmieniły istotnie układu sił na rynku. Jak można przypuszczać dla dalszej przeceny złotego konieczna jest korekta na rynku euro/dolara, której na razie nic nie zapowiada.

We wtorek poznaliśmy ostatnie, kluczowe przed posiedzeniem RPP dane pokazujące kondycję polskiej gospodarki. Z perspektywy czasu można powiedzieć, że złoty neutralnie przyjął publikację PKB za 2012 rok, która potwierdziła słabości polskiej gospodarki i ponownie wydarzenia ze świata zaczynają odgrywać decydującą na nim rolę. Wynik na poziomie 2,0% r/r wniósł niewiele nowego bowiem dana ta plasowała się dokładnie w środku przedziału oczekiwań rynkowych. Ankietowani ekonomiści wskazywali bowiem na wzrost PKB rzędu 1,9-2,1% r/r. Mocno wyhamowały dwa najważniejsze komponenty popytu wewnętrznego, czyli inwestycje i konsumpcja. Popyt z 9% do 0,6%, zaś konsumpcja spowolniła z 2,5% do 0,5%.

Może to oznaczać, że polską gospodarkę „ciągnie” jedynie popyt zagraniczny. Niemniej, mamy najsłabszy wynik PKB od 2009 roku, kiedy to gospodarka rozwijała się w tempie 1,6%. Początkowo nie widać było silnej reakcji złotego na dane, kurs EUR/PLN spadł w okolice 4,187 oddalając się od szczytu na poziomie 4,2080. Następnie wystarczyło niespełna półtorej godziny, by notowania euro podskoczyły do 4,2035-4,2040 PLN. Obniżka stóp w lutym jest więc praktycznie przesądzona, co wraz ze stabilną sytuacją na rynku euro/dolara (podczas sesji europejskiej kurs EUR/USD utrzymywał się w okolicach 1,345) deprecjonująco podziałało na naszą walutę.

Wtorkową sesję zakończyliśmy jednak poniżej 4,20 - blisko 4,18 - na co pozwolił osłabiający się na rynkach podstawowych dolar. Obraz techniczny rynku złotego nie uległ zatem zmianie. Kurs EUR/PLN pozostaje w trendzie wzrostowym. Najbliższy silny opór stanowi poziom 4,222 PLN. O poprawie sentymentu mówić będzie można dopiero po spadku notowań euro poniżej strefy wsparcia w rejonie 4,1600 – 4,1550 PLN. To jednak chyba szybko nie nastąpi, co oznacza, że czeka nas okres konsolidacji, a w przypadku ewentualnego pogorszenia nastrojów na rynku euro/dolara dalsze osłabienie naszej waluty skutkujące ruchem EUR/PLN w kierunku 4,30.

Reklama

Na świecie euro/dolar przez większą cześć wtorkowej sesji (jak już wspominaliśmy) zachowywał się dość stabilnie, poruszając się w przedziale wahań wyznaczonym przez linie poprowadzone odpowiednio po lokalnych minimach i maksimach. Rano poznaliśmy wyższy od oczekiwań odczyt indeksu zaufania konsumentów instytutu GfK (wzrost do 5,8 pkt wobec oczekiwanego 5,7 pkt), a w trakcie sesji europejskiej indeks dotyczący cen nieruchomości w USA - S&P/Case-Shiller z USA (wzrost w listopadzie o 5,5% r/r) jednakże rynek nie zareagował na te informacje. Dopiero po publikacji rozczarowujących danych dotyczących nastrojów konsumentów prezentowanych wskaźnikiem Conference Board, euro zareagowało wzrostem wobec dolara. Jak się bowiem okazało indeks spadł do poziomu najniższego od ponad roku notując w styczniu wartość 58,6 pkt wobec prognozowanych 64,0 pkt. W rezultacie wtorkową sesję wspólna waluta zakończyła w okolicach 1,348 USD.

Nastroje Amerykanów mają kluczowe znaczenie dla kondycji gospodarki, ponieważ wydatki konsumentów odpowiadają za ponad dwie trzecie amerykańskiego PKB (dane za IV kwartał poznamy już dzisiaj). Niewykluczone też, że po niepokojących danych inwestorzy zaczęli się pozycjonować pod środowe posiedzenie Rezerwy Federalnej, drugie z ważnych wydarzeń dzisiejszej sesji. Od września 2012 roku Fed prowadzi trzecią rundę skupu aktywów (QE3). W ramach tego programu początkowo przeznaczał 40 mld USD na obligacje zabezpieczone kredytami hipotecznymi, ale od stycznia dodatkowo kupuje obligacje skarbowe za 45 mld USD miesięcznie. QE3 ma być prowadzone dopóki Fed nie będzie usatysfakcjonowany stanem amerykańskiej gospodarki, w szczególności poprawą na rynku pracy (raport non-farm payrolls zostanie opublikowany w najbliższy piątek). Ostatnio publikowane dane są jednak bardzo zmienne w tonie, co umacnia w przekonaniu (wg ankiety Bloomberga), iż luzowanie ilościowe w USA potrwa co najmniej do pierwszego kwartału 2014 roku i deprecjonująco oddziałuje na dolara. Dzisiejszy komunika Fed nie powinien znacząco odbiegać od grudniowego. Jeśli zostanie on utrzymany w gołębiej retoryce możemy stać się świadkami wyraźniejszego osłabienia dolara wobec euro. Dzisiaj od rana główna para walutowa zaatakowała już opór na 1,35. Z technicznego punktu widzenia kolejny cel to poziom 1,3825 USD stanowiący 61,8% zniesienia Fibonacciego poprowadzonego po spadku kursu z okresu maj 2011 i lipiec 2012. Czy jednak euro byłoby w stanie tak wysoko się wdrapać bez silniejszej korekty? Raczej nie.

Niniejszy materiał ma charakter wyłącznie informacyjny oraz nie stanowi oferty w rozumieniu ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks Cywilny. Informacje zawarte w niniejszym materiale nie mogą być traktowane, jako propozycja nabycia jakichkolwiek instrumentów finansowych, usługa doradztwa inwestycyjnego, podatkowego lub jako forma świadczenia pomocy prawnej. PKO BP SA dołożył wszelkich starań, aby zamieszczone w niniejszym materiale informacje były rzetelne oraz oparte na wiarygodnych źródłach. PKO BP SA nie ponosi odpowiedzialności za skutki decyzji podjętych na podstawie informacji zawartych w niniejszym materiale