Przez 20 dni stycznia na zanieczyszczenie powietrza utrzymywało się na bardzo niebezpiecznym poziomie.

Stężenie pyłu zawieszonego (PM 2.5), czyli cząsteczek powietrza stanowiących największe zagrożenia dla zdrowia człowieka, wyniosło po północy 24 mikrogramy na metr sześcienny. W pobliżu Placu Tiananmen spadło ono do 14 mikrogramów wobec przeciętnej 85 w okresie minionych 24 godzin – twierdzi centrum monitorowania środowiska naturalnego w Pekinie.

Z odczytów dokonywanych w ambasadzie USA wynika, że stężenia pyłu każdego dnia w styczniu przekraczało dzienną stawkę 25 mikrogramów, dopuszczalną według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). I tak przeciętnie w styczniu zanieczyszczenie powietrza było na poziomie 196 mikrogramów na metr sześcienny, a rekord padł 12 stycznia, kiedy wskaźnik wyniósł 886 mikrogramów.

Nagła zmiana aury przyniosła opady, które rozpędziły mgły w środkowych i wschodnich regionach Chin – wyjaśniają chińskie służby meteorologiczne. Prognozują one teraz opady śniegu i deszczu w tych rejonach przez najbliższe dwa dni. PM 2.5 to pył, którego cząsteczki nie przekraczają wielkości 2,5 mikronów i dlatego mogą z łatwością dotrzeć do płuc, a nawet do krwiobiegu, co zwiększa ryzyko chorób serca i płuc.

Reklama

Masowy zabójca

Według danych Greenpeace i Szkoły Zdrowia Publicznego Pekińskiego Uniwersytetu cząstki PM 2.5 przyczyniły się do 8572 przypadków przedwczesnych zgonów w Pekinie, Szanghaju, Guangzhou i Xi’an w 2012 roku. Głównym źródłem zanieczyszczenia powietrza – około 19 proc. – jest spalanie węgla, natomiast emisja spalin samochodowych jest odpowiedzialna za około 6 proc. zanieczyszczeń – twierdzą wspomniane chińskie źródła.

Chiny wzbogaciły się w zeszłym roku o taką samą liczbę samochodów, które jeździły w Państwie Środka w 1999 roku – szacuje Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego. W zeszłym roku liczba samochodów w tym kraju wzrosła do 240 mln pojazdów, z czego połowę stanowią samochody osobowe.

“Zanieczyszczenie powietrza jest kombinacją czynników zewnętrznych i wewnętrznych, i jest straszniejsze niż SARS” – podkreśla Zhoung Nanshan, ekspert pracujący dla chińskiego rządu podczas epidemii SARS w 2003 roku. "Pacjentów SARS można izolować, ale przed skażeniem powietrza nikt nie ucieknie”.

Amerykańskie Centrum Kontroli Chorób i Prewencji z Atlanty uważa, że w zeszłym miesiącu powietrze w Pekinie przypominało palarnię papierosów z portu lotniczego.