Ostatnio słychać o tym, jak kłopoty branży motoryzacyjnej odbijają się na kondycji tyskiej fabryki Fiata czy warszawskiej huty należącej do ArcelorMittala. Ale wiele zakładów zwiększa produkcję i zatrudnia. Najlepiej radzą sobie energetyka i kolej. Wszędzie receptą na sukces jest eksport.
W ciągu najbliższych tygodni w zakładach szwajcarskiego Stadlera w Siedlcach ruszy produkcja sześciu elektrycznych pociągów Flirt dla Białorusi. Producent zatrudnia tam ponad 500 osób, które od lat wytwarzają głównie na zagraniczne rynki. Za sprawą rosnących zamówień dla Doliny Lotniczej transport towarów na rzeszowskim lotnisku wzrósł w ubiegłym roku o... 508 proc. – z 56 tys. do 340 tys. ton. PZL Mielec, który od 2007 r. należy do amerykańskiego koncernu Sikorsky Aircraft Corp., regularnie wysyła stąd m.in. do Arabii Saudyjskiej i Meksyku śmigłowce Blackhawk. W tym roku ma wyeksportować 22 sztuki.
Głównie na inne rynki trafiają też wyroby francuskiego Alstomu mającego w Polsce fabryki produkujące dla kolei i energetyki. – Właśnie zaczęliśmy wspólnie z zakładem w Savigliano planowaną na 2,5 roku realizację zamówienia na 350 wagonów Coradia dla włoskiego Trenitalia. Jeszcze przez półtora roku w Chorzowie potrwa budowa 21 pociągów dla metra w Amsterdamie. Dobiega końca kontrakt na 37 pociągów dla metra w Budapeszcie – mówi Radosław Banach, prezes Alstom Konstal, kolejowego ramienia koncernu, który w 100 proc. produkuje na eksport. W I kw. 2014 r. zatrudnienie w Chorzowie wynoszące prawie tysiąc osób ma wzrosnąć o ponad 200 kolejnych.
Energetyczna część Alstomu ulokowana w Polsce wysyła za granicę ok. 90 proc. produkcji fabryki turbin w Elblągu. Są eksportowane do obu Ameryk, Afryki i Azji, w tym do Chin. Siemens zatrudnia w Polsce ponad tysiąc osób, a spółki należące w całości albo częściowo do Niemców – pięć razy więcej. W krakowskim biurze Metals Technologies powstaje software dla gigantów m.in. ArcelorMittala, hinduskiego Taty i niemieckiego Thyssen Krupp.
Reklama
Kanadyjsko-francuski Bombardier we Wrocławiu produkuje nadwozia do lokomotyw zamawianych na całym świecie. W 2012 r. realizował kontrakt m.in. dla Norwegów i nie zamierza zwalniać.
Zdaniem Jarosława Janeckiego, głównego ekonomisty Societe Generale, to dlatego, że Polska pozostaje krajem atrakcyjnym i konkurencyjnym w porównaniu z innymi. – Decydują koszty pracy, a także dobre wykształcenie kadry w historycznie silnych gałęziach gospodarki, jak np. w energetyce – twierdzi ekonomista. – Duży eksport w sektorach takich jak maszynowy to także efekt prywatyzacji tej gałęzi gospodarki – dodaje Janecki.
Maszyny i urządzenia dla energetyki i górnictwa (w którym działają głównie polskie firmy) odpowiadały w ubiegłym roku za niemal 13 proc. polskiego eksportu. Jego wartość w ciągu 11 miesięcy ub.r. wyniosła 567 mld zł, a ten rok powinien się zakończyć nowym rekordem.
/>