W przyszłym miesiącu LeasePlan Fleet Management podpisze umowę na długotrwały wynajem stu toyot yaris HSD, jedynego masowo produkowanego samochodu hybrydowego koncernu w klasie B. Trafią one do floty Providenta. Będzie to pierwszy taki kontrakt na polskim rynku, bo pojazdy ekologiczne nie cieszą się u nas popularnością wśród przedsiębiorców.
– W naszej ofercie znajdują się i ekskluzywne limuzyny hybrydowe – Toyota Prius, Lexusy Ct 200h czy RX 350 – i miejskie samochody elektryczne – Mitsubishi i-MiEV. Jednak do tej pory najemców znalazło 40 sztuk na prawie 20 tys. aut, które nasi klienci wzięli w długotrwały wynajem w ubiegłym roku – przyznaje Artur Sulewski, dyrektor handlowy LeasePlan Fleet Management. Nie chce potwierdzić, że to Provident zdecydował się na hybrydy. Mówi jedynie, że do tej pory pojedynczymi ekoautami niektórzy klienci interesowali się ze względów wizerunkowych – były to np. dwie firmy z branży energetycznej.
– Najczęściej hybrydy bądź auta elektryczne wynajmują międzynarodowe koncerny, prowadzące proekologiczną politykę flotową – mówi Ewa Ostaszewska, rzecznik Arial Service Lease Polska z grupy BNP Paribas, firmy mającej w ofercie 27 aut hybrydowych i elektrycznych. Normą jest, że takimi pojazdami dysponują pośrednicy zajmujący się leasingiem lub wynajmem, należący do międzynarodowych grup mających ekologię wśród korporacyjnych priorytetów.
Eksperci mówią wprost: te auta są za drogie, by stały się masowe. – W mojej opinii samochody ekologiczne dostępne są wyłącznie dla osób i koncernów z nieograniczonym budżetem finansowym – uważa Piotr Kaim, ekspert Polskiego Związku Wynajmu i Leasingu Pojazdów, dyrektor handlowy w firmie Express. – Wydatki eksploatacyjne nie są w stanie zrekompensować wygórowanych kosztów nabycia. Szacuję, że zwrot z takiej inwestycji, związany z niższymi kosztami paliwa, możliwy jest po 6–7 latach używania – dodaje. Tymczasem umowy długotrwałego wynajmu lub leasingu standardowo podpisywane są na 3 lata.
Reklama
– Dla firm oferujących długotrwały wynajem czy leasing problemem jest to, że nie wiemy, jaka będzie wartość rezydualna takiego auta po 3-letnim kontrakcie. Dotyczy to głównie aut elektrycznych – twierdzi Grzegorz Czarnecki, dyrektor ds. sprzedaży korporacyjnej Masterlease.
Dla użytkowników wadą, oprócz ceny, są względy bezpieczeństwa. W razie wypadku możliwości cięcia hybryd i aut elektrycznych są bardzo ograniczone ze względu na znajdujące się w nich obwody elektryczne. W Polsce tylko kilka zespołów ratunkowych dysponuje specjalistycznym sprzętem, który umożliwia wydobycie pasażerów z takiego samochodu z zachowaniem pełnego bezpieczeństwa.
– Bariery popytu spowodowały, że choć trzy lata temu kupiliśmy kilka sztuk Toyot Prius, to ostatecznie zdecydowaliśmy się usunąć je z oferty – przyznaje Jacek Sosnowski, analityk ds. sprzedaży Sixt Rent a Car.
66 tys. zł od tej kwoty zaczyna się cena hybrydowej Toyoty Yaris HSD. Yaris z silnikiem benzynowym kosztuje od 40 tys. zł
294,5 tys. zł kosztuje hybrydowe BMW 5. Auto z silnikiem benzynowym jest o 44 tys. zł tańsze