. Tauron, numer jeden na polskim rynku energii pod względem liczby klientów, wyrzucił CNEEC za błędy formalne. Komisja przetargowa doliczyła się siedmiu uchybień, w większości dotyczących harmonogramu inwestycji. Gdyby nie to, Chińczycy z ofertą o pół miliarda niższą od polskiego tandemu Rafako–Mostostal Warszawa kontrakt mieliby w kieszeni.
Jak powiedział nam Dariusz Lubera, prezes Tauronu, w przypadku odrzucenia skargi Chińczyków spółka w ciągu najbliższych dni podpisze umowę z Rafako. – Decyzja KIO otworzy drogę do podpisania umowy – deklaruje Lubera. To aluzja rzucona w stronę Chińczyków, którzy w przypadku negatywnego rozstrzygnięcia w KIO zapowiedzieli już skierowanie skargi do sądu. Przekaz jest jasny: Tauron nie będzie czekać, bo chce jak najszybciej zaczynać budowę.
Koncern obawia się konsekwencji konfliktu pomiędzy podwykonawcą CNEEC a francuskim Alstomem. Ten ostatni zarzuca Chińczykom nielegalne wykorzystanie na europejskim rynku licencji na budowę kotła, co według najgorszego scenariusza mogłoby oznaczać nawet zatrzymanie budowy. Chińczycy przedstawili w tej sprawie Tauronowi opinię renomowanej singapurskiej kancelarii Allen & Gledhill, ale niczego nie wskórali. – Konsorcjum ma technologię budowy zaoferowanych w Jaworznie kotłów, opartą na własnych rozwiązaniach i patentach – podkreśla Marek Frydrych, przedstawiciel CNEEC w Polsce.
Jak zapewnia Lubera, wybór niemieszczącej się w zaplanowanym budżecie inwestycji – CNEEC chce 4,9 mld zł, a Rafako 5,4 mld zł – nie będzie problemem. – Z tego powodu przetarg nie zostanie już unieważniony. Jesteśmy w stanie zapewnić finansowanie rozbudowy elektrowni w Jaworznie powyżej zakładanego wcześniej limitu 4,3 mld zł – deklaruje prezes Lubera.
Reklama
Inwestycja Tauronu nie wyczerpuje listy projektów z problemami. Także na dzisiaj zaplanowano kolejny odcinek sądowych korowodów wokół rozbudowy opolskiej elektrowni należącej do PGE. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wyda werdykt w sprawie zaskarżenia przez fundację Client Earth decyzji środowiskowej dla budowy dwóch bloków węglowych. Jeśli sąd ponownie przychyli się do ich argumentów, inwestycja może zostać odwołana. W innym przypadku ekolodzy mogą pójść do NSA. Krzysztof Kilian, prezes PGE, podkreśla, że Opole ruszy dopiero, gdy spółka będzie dysponować pozwoleniem na budowę, którego nie da się zaskarżyć. Jak pisaliśmy, spółka szykuje już warianty zastępcze. Chce m.in. powiększyć planowaną inwestycję w elektrowni Turów.