Jak się bowiem okazało, indeks ZEW nastrojów gospodarczych wzrósł w lutym do 48,2 pkt z 31,5 pkt miesiąc wcześniej (prognoza wskazywała na wzrost rzędu 35,0 pkt). Aż tak silny wzrost mógł trochę zdziwić. Co prawda ostatnie wypowiedzi niemieckich członków EBC wskazywały na duży optymizm co do potencjalnego odbicia się gospodarki w 2013 r., to jednak nie zapominajmy o tym, że w jakimś, nawet niewielkim stopniu mocne euro dotyka nie tylko południowe kraje strefy euro (na co zwraca się uwagę), ale też eksport Niemiec mając swoje przełożenie na rynek wewnętrzny kraju. Te obawy o „teraz” pokazał słabszy od oczekiwań indeks bieżących warunków gospodarczych, który wyniósł w lutym 5,2 pkt wobec 7,1 pkt w styczniu (prognoza wskazywała na wzrost rzędu 9,0 pkt).

Tak, czy inaczej mamy powtórkę sprzed miesiąca. Przedstawiciele instytutu ZEW podtrzymują opinię, że Niemcy najgorsze mają już za sobą. To byłaby doskonała wiadomość dla Polski, dla której są one największym partnerem handlowym. Dużo pełniejszy obraz sytuacji największej gospodarki strefy euro pokażą jednak indeksy Ifo i PMI, które także będą publikowane w tym tygodniu. Po publikacji ZEW poprzeczka została wysoko podniesiona więc rozczarowanie może być bolesne.

Sesja amerykańska przyniosła wybicie z trendu horyzontalnego jakim euro/dolar poruszał się od blisko tygodnia prowadząc do wzrostu kursu EUR w okolice 1,343 USD. Ta tylko niewielka w skali aprecjacja euro wobec dolara pokazuje, że inwestorzy do zapewnień polityków podchodzą ostrożnie widząc na horyzoncie takie zagrożenia, jak chociażby weekendowe wybory we Włoszech, czy wciąż nierozwiązaną kwestię dotyczącą limitu zadłużenia USA.

Na razie więc obraz techniczny pary euro/dolar pozostaje bez zmian, a nasz bazowy scenariusz wciąż zakłada przełamanie linii wsparcia na 1,33 USD i spadek w kierunku 1,325-1,329 USD. Jedynie wzrost EUR powyżej 1,3520 USD - maksimum z lutego – pozwoliłby oczekiwać powrotu do silniejszego euro.

Reklama

Impuls do ruchu spadkowego pary EUR/USD może dać opublikowany dzisiaj wieczorem protokół ze styczniowego posiedzenia FOMC. Wówczas to po raz pierwszy głosowano w nowym składzie komitetu. Jak pamiętamy już grudniowe minutes pokazało, że niektórzy członkowie FOMC zdawali się bardziej akcentować konieczność dyskusji nad tzw. strategiami wyjścia z obecnej, mocno liberalnej polityki. Dlatego też moment zakończenia ilościowego luzowania polityki monetarnej był najprawdopodobniej głównym tematem dyskusji w styczniu. Pod tym kątem rynek będzie zapewne analizował publikowany protokół. Dane dotyczące kondycji amerykańskiego rynku nieruchomości, jakie poznamy pod koniec dzisiejszej sesji europejskiej (wnioski o kredyt hipoteczny, rozpoczęte budowy nowych domów oraz wydane pozwolenia na budowę) powinny zostać neutralnie przyjęte przez inwestorów.

We wtorek na wartości zyskiwać zaczął japoński jen. Wczoraj opublikowane zostały zapiski ze styczniowego posiedzenia Banku Japonii, które wskazały na możliwość wydłużenia zapadalności papierów kupowanych przez BoJ w ramach programu QE z 3 do 5 lat, ale to nie one dały impuls do spadków notowań par jenowych. Powodów umacniania się waluty Kraju Kwitnącej Wiśni należałoby doszukiwać się bardziej w wypowiedzi ministra finansów T.Aso, który w zasadzie wykluczył zakupy zagranicznych obligacji w ramach zwiększenia programu QE, choć dzień wcześniej na taką możliwość wskazał premier S.Abe. W rezultacie w środę od rana kurs USD/JPY spadł już w okolice 93,1 wyznaczając tym poziomem minimum tygodnia. Choć trend osłabienia japońskiej waluty pozostanie prawdopodobnie bez zmian, to może wytracić tempo.
W kraju, jeszcze w pierwszych godzinach wtorkowej sesji złoty tracił na wartości. Mówiło się, że rynek zaczął grać pod oczekiwane słabe dane produkcyjne. Publikacja indeksu ZEW zdołała jednak powstrzymać przecenę naszej waluty i jeszcze przed południem kurs EUR/USD zszedł poniżej 4,18. Druga fala umocnienia złotego (test wsparcia na 4,162) nadeszła wraz z publikacją zaskakująco mocnych krajowych danych. GUS podał, że w styczniu produkcja przemysłowa wzrosła o 0,3% r/r podczas gdy ekonomiści ankietowani przez agencję Thomson Reuters wskazywali na spadek o 3,1% r/r. Podano też, że w stosunku do grudnia ub. roku dynamika produkcji zwiększyła się o 5,4%. Czyżby zatem najniższy poziom aktywności gospodarczej Polski wypadł pod koniec czwartego kwartału 2012 roku i stanął na drodze marcowej obniżce stóp? Dodatnia styczniowa dynamiki produkcji będzie niewątpliwie argumentem dla tych członków Rady, którzy widzą zawężające się pole do cięć stóp procentowych. Nadal jednak wysoce prawdopodobny scenariusz to: w marcu cięcie o 25pb, a potem przejście RPP w tryb „poczekamy, zobaczymy”. Środę rozpoczynamy lekko powyżej 4,16 PLN za euro. Z technicznego punktu widzenia wciąż nie zostały pokonane żadne istotne poziomy. Kurs EUR/PLN już od kilku tygodni porusza się trendem bocznym ograniczonym poziomami 4,14-4,215. Dopóki nie wybije się z tej konsolidacji sytuacja techniczna na parze euro/złoty pozostawać będzie niejednoznaczna.

Niniejszy materiał ma charakter wyłącznie informacyjny oraz nie stanowi oferty w rozumieniu ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks Cywilny. Informacje zawarte w niniejszym materiale nie mogą być traktowane, jako propozycja nabycia jakichkolwiek instrumentów finansowych, usługa doradztwa inwestycyjnego, podatkowego lub jako forma świadczenia pomocy prawnej. PKO BP SA dołożył wszelkich starań, aby zamieszczone w niniejszym materiale informacje były rzetelne oraz oparte na wiarygodnych źródłach. PKO BP SA nie ponosi odpowiedzialności za skutki decyzji podjętych na podstawie informacji zawartych w niniejszym materiale.