Prawdopodobny start programu w połowie przyszłego miesiąca.
– Kredyty te będą udzielane zgodnie ze standardowymi procedurami banków kredytujących, w związku z czym czas do połowy marca przedsiębiorcy mogą wykorzystać na przygotowanie stosownej dokumentacji kredytowej – zauważa Halina Wiśniewska, dyrektor zarządzająca w BGK.
Nowy na polskim rynku instrument to odpowiedź rządu na spowolnienie gospodarcze i pogarszającą się sytuację na rynku kredytów firmowych. BGK zakłada, że udzieli ok. 7,5 mld zł gwarancji i na podstawie danych zebranych w bankach szacuje, że z programu skorzysta ok. 50 tys. firm, które łącznie zaciągną 12,5 mld zł kredytów obrotowych. W jakim stopniu przełoży się to na wzrost PKB? – Nie mamy takich doświadczeń, bo jest to pierwszy taki program rządowy. Możemy odwołać się do wyników badań przeprowadzonych w Niemczech, które wykazują, że średnioroczna akcja gwarancyjna na poziomie 1,8 mld euro daje efekt w postaci przyrostu PKB rzędu 3,4 mld euro. Pomimo różnic należy oczekiwać zbliżonych efektów dla gospodarki polskiej – prognozuje Wiśniewska.
Gwarancje będą oferowane małym i średnim przedsiębiorcom w ramach pomocy publicznej, wobec czego za ich udzielenie podmioty te w pierwszym roku nie zapłacą wcale, a w drugim wniosą opłatę znacznie mniejszą od stawek rynkowych. Nasza rozmówczyni właśnie w tym aspekcie upatruje możliwego źródła powodzenia całego projektu. – Wysokość opłaty za udzieloną gwarancję jest podstawowym elementem różniącym gwarancje de minimis od dotychczasowych poręczeń i gwarancji BGK, które mogły być udzielane tylko na warunkach rynkowych, komercyjnych. Wysoka cena wskazywana była jako główna bariera sprzedaży – uważa dyrektor zarządzająca w BGK. Jednocześnie dodaje, że ostatecznie o sukcesie nowego instrumentu zdecyduje jego umiejscowienie w polityce kredytowej banków.
Reklama
Co ważne, środki na gwarancje, które w razie potrzeby zostaną uruchomione, będą pochodziły z budżetu państwa. Ma to niejako potwierdzać ich wiarygodność, a z drugiej strony zabezpieczać inne pola aktywności BGK.
– Gwarancje de minimis będą co prawda udzielane przez BGK, ale ryzyko z nimi związane zostaje przeniesione na Skarb Państwa. Jeśli dokonamy wypłaty z gwarancji, otrzymamy refundację z budżetu. Również stamtąd będą pochodziły środki na pokrycie kosztów obsługi programu. Jest to więc pierwszy na rynku instrument gwarancyjny dla przedsiębiorców, w który tak mocno zaangażowało się państwo – przypomina Halina Wiśniewska.
BGK z ofertą nowych gwarancji chce dotrzeć przede wszystkim do trzech grup małych i średnich przedsiębiorców. Po pierwsze rozpoczynających biznes, którzy wymagają w oczach banku uwiarygodnienia. Po drugie tych, którzy co prawda mają zdolność kredytową, ale którym towarzyszą problemy w znalezieniu odpowiedniego zabezpieczenia dla zaciąganych zobowiązań. Po trzecie przedsiębiorców, którzy chcą uniknąć formalności z ustanawianiem zabezpieczeń, bo skorzystanie z gwarancji sprowadza się do wypełnienia kilku formularzy w banku kredytującym.
Na razie program gwarancji potrwa kilkanaście miesięcy. To, co będzie później, zależy od powodzenia pierwszej edycji i tego, jak ukształtują się unijne przepisy. – Mówimy o perspektywie dwóch lat. Z końcem grudnia br. tracą ważność unijne regulacje dotyczące pomocy de minimis w związku z zakończeniem okresu budżetowego 2007–2013. Rok 2014 rozpoczniemy w nowych ramach prawnych regulujących zasady przyznawania pomocy de minimis, w tym z wykorzystaniem instrumentu, jakim jest gwarancja spłaty kredytu – podsumowuje Halina Wiśniewska.