W witrynach obiektów komercyjnych oraz na fasadach budynków zostanie ono wyłączone o 1. w nocy, a wewnątrz budynków biurowych w godzinę po wyjściu pracowników.
Nowe prawo zapowiada obniżenie emisji dwutlenku węgla i oszczędność energii, co odpowiada rocznemu zużyciu przez 750 tys. gospodarstw domowych. Znacznie większe znaczenie ma potencjalny zwrot w kierunku eliminacji zanieczyszczenia światłem, zmieniając postawy w sprawie niepotrzebnego nadużywania światła nocą – twierdzi Paul Bogard, który wykłada na James Madison University w Wirginii.
W prawie każdym amerykańskim mieście, na jego przedmieściach i w miasteczkach, ulice, parkingi, stacje paliw oraz budynki komercyjne i publiczne są oświetlane przez całą noc. W ostatnich dziesięcioleciach oświetlenie takie stawało się coraz bardziej powszechne, chociaż proces ten postępował na tyle wolno, że większość z nas tego nie zauważyła. Na przykład tereny parkingów i stacji benzynowych są obecnie zalane 10-krotnie silniejszym światłem niż jeszcze 20 lat temu. Oświetlenie rośnie w tempie 6 proc. rocznie.
>>> Czytaj też: Inwestowanie w żarówki daje zarobić nawet 250 proc. w skali roku
8 na 10 dzieci w USA nigdy nie zobaczy Drogi Mlecznej
Koszt oświetlenia, w ujęciu finansowym i każdym innym, jest bardzo wysoki. Jego powiązania z bezsennością, rakiem, cukrzycą i innymi chorobami są na tyle poważne, że Amerykańskie Stowarzyszenie Medyczne zadeklarowało swoje wsparcie dla wysiłków podejmowanych w celu kontroli zanieczyszczenia światłem. Każdy ekosystem na Ziemi funkcjonuje zarówno w trybie nocnym, jak i dziennym, zaś światło niszczy środowisko równie łatwo, jak buldożer. I kiedy osiem na dziesięć dzieci urodzonych dzisiaj w USA nigdy nie zobaczy Drogi Mlecznej, będzie można powiedzieć, że straciliśmy nawet gwiazdy – argumentuje Paul Bogard.
Najczęstszym usprawiedliwieniem dla ponoszenia takich kosztów, jest stwierdzenie, iż potrzebujemy oświetlenia, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo. To nieprawda – podkreśla wykładowca uniwersytecki z Wirginii. Ze strony policji, lekarzy, ekonomistów, liderów biznesu, lokalnych społeczności i teraz francuskiego rządu padają coraz częściej stwierdzenia, że powinniśmy ograniczyć używanie oświetlenia i że zbyt wielka jasność w nocy faktycznie obniża nasze bezpieczeństwo. Jaskrawe światło sprawia, że czujemy się bardziej bezpieczni. W istocie, wcale nie gwarantuje to bezpieczeństwa.
Brak związku między oświetleniem i przestępczością
Potwierdzają to również badania. W 2008 roku PG&E Corp., firma energetyczna z San Francisco, doszła do wniosku, że „albo nie ma żadnego związku między oświetleniem i przestępczością, albo powiązania te są tak subtelne i złożone, aby wydać jednoznaczną opinię”. Jeszcze dalej poszedł australijski astronom Barry Clarke, którego zdaniem „opowiadanie się za oświetleniem w celu zapobiegania przestępczości przypomina zalecenie użycia łatwopalnego płynu dla wygaszenia ognia”.
Szereg wsi, miasteczek i miast w Europie i USA zainicjowało programy wygaszania światłe ulicznych, przynajmniej przez część nocy. Berlin i Kopenhaga mają obecnie słabsze oświetlenie niż podobne aglomeracje w USA. Część burmistrzów wielkich amerykańskich miast, takich jak Tucson w stanie Arizona, wydało zarządzenia w sprawie ograniczenia miejskiego oświetlenia, które w opinii większości Amerykanom można uznać za stan zaciemnienia. Ale w żadnym z tych miast nie zanotowano wzrostu przestępczości.
Nowe francuskie prawo – podkreśla Paul Bogard – zasługuje na aprobatę, gdyż nie tylko zapewni to oszczędności energii i redukcję emisji dwutlenku węgla, ale również dlatego, że pozwala nam zrozumieć problem. Prawdziwe bezpieczeństwo w nocy można bowiem zagwarantować dzięki mądrym decyzjom, znajomości naszego otoczenia oraz rozsądnego używania oświetlenia.
>>> Polecamy: Żarówkowa kontrabanda. Czy można legalnie przywieźć żarówkę do Polski?