Całe podejście do rozwiązania problemu niewypłacalności Cypru to popis wyjątkowo nieprofesjonalnego zarządzania kryzysowego.

Warto przypomnieć, że Cypr zwrócił się o pomoc dziewięć miesięcy temu, a trojka zebrała się 15 marca z zupełnie nieprzygotowaną strategią. I w niespełna dwa dni zaproponowała rozwiązanie, które nie dość, że zostało odrzucone przez parlament, to jeszcze doprowadziło do niepotrzebnej nerwowości na rynkach finansowych. oraz do zablokowania systemu bankowego na Cyprze aż do dziś. Co więcej, zaproponowane rozwiązanie wprowadziło niepewność w krajach objętych programem pomocy i obawę, że podobne metody mogą być w użyciu w ramach ratowania niewypłacalności państwa także i tam. Wygląda na to, że w końcu przyjęto rozwiązanie, które i tak jest dość radykalne, ale znacznie bliższe standardom niż pierwotny pomysł obłożenia z dnia na dzień podatkiem wszystkich depozytów ludności.

Problem banków cypryjskich, pomimo że przypomina te, z jakimi borykają się inne wyspy, które znalazły się w podobnej sytuacji, pod jednym względem zasadniczo się różni. Banki krajów takich jak Irlandia czy Grecja były finansowane przez niemieckie, francuskie lub angielskie instytucje finansowe. W przypadku Cypru sektor bankowy finansowany był głównie za pomocą depozytów ludności, przede wszystkim z Rosji. Jeśli przyjmiemy więc tę samą zasadę co w przypadku innych krajów objętych pomocą, koszty restrukturyzacji długów powinny ponieść finansujące jednostki. O ile jednak dotychczas w Europie jak niepodległości broniono depozytów ludności, aby nie doprowadzić do paniki na rynku bankowym, o tyle w przypadku Cypru po raz pierwszy to tabu złamano.

Najnowsza propozycja rozwiązania cypryjskiego problemu bliższa jest sposobowi, w jaki restrukturyzowano na przykład dług Grecji. Odpowiedzialność za złą sytuację Cypru przejmą dwa banki, które poniosły olbrzymie straty na greckich obligacjach, a wszelkie depozyty ludności do 100 tys. euro mają być chronione. Ma zostać wydzielony zły bank, który w ramach procesu restrukturyzacji będzie musiał znaleźć środki w kwotach uzgodnionych z trojką. Koszty tej restrukturyzacji poniosą bogatsi oszczędzający, w myśl zasady, że ten, kto finansuje bez gwarancji, musi brać też ryzyko niewypłacalności. Rozwiązanie to jest o niebo lepsze od pierwotnej propozycji nałożenia podatku, gdzie prawo miało działać wstecz.

Tym razem najgorsze cypryjskie aktywa bankowe zostaną poddane procesowi restrukturyzacji, a część strat poniosą również oszczędzający. Ale nie wszyscy solidarnie, tylko ci, którzy zdeponowali swe środki w najbardziej nieodpowiedzialnych bankach. Nie jest to rozwiązanie optymalne, gdyż po raz pierwszy koszty ratowania banku ponoszą bezpośrednio depozytariusze. Ale i tak najlepsze z dotychczasowych, bo nie będzie miała zastosowania zasada współodpowiedzialności. W sumie za każdym razem za zbytnie zadłużenie państwa w ostatecznym rozrachunku i tak płacą obywatele, dźwigając wyższe podatki albo wyższą inflację, czyli odłożony w czasie podatek. Lub utratę zaufania do instytucji finansowych ich kraju, co później przez lata oznacza wyższe koszty dostępu do kapitału. Zatem tak czy inaczej za błędy polityki gospodarczej i tak trzeba zapłacić, ważne jednak jest, aby proces restrukturyzacji był zrozumiały i przejrzysty.

Reklama

Cały program ratowania Cypru, który ewidentnie powstawał na kolanie, przyniesie nam jeszcze parę niespodzianek. Samo już to, że muszą zostać wprowadzone restrykcje dotyczące przepływów kapitałowych, najlepiej świadczy o – ujmując to dyplomatycznie – dalece niedoskonałym przygotowaniu programu. Przecież tego typu ograniczenia są niezgodne z unijną zasadą wolnego przepływu kapitału. Przez dłuższy czas będą też zapewne utrzymane ograniczenia wypłat z bankomatów. Wszystkie te restrykcje na pewno gospodarce cypryjskiej nie pomogą. Najgorszy w tym wszystkim jest wniosek, że UE wciąż nie ma opracowanego systemowego podejścia do radzenia sobie z tego typu przypadkami. I to jeszcze kiedy problem dotyczył bardzo małych kwot w porównaniu z innymi wyzwaniami unijnymi. Ewidentnie ani KE, ani MFW, ani EBC nie zdały w przypadku Cypru egzaminu. Dobrze, że ta wpadka dotyczyła jednego z najmniejszych krajów UE. Teraz czas na lekcję, aby tego typu błędów nie powtórzyć.