Czterech polskich przedsiębiorców, którzy według prokuratury i ABW pomogli przetransferować do Chin 150 mln zł, wyszło na wolność – dowiedział się DGP. – Wobec podejrzanych zastosowaliśmy kaucje majątkowe, dozory policyjne oraz zakaz opuszczania kraju – przyznaje rzecznik prasowa prokuratury okręgowej w Świdnicy Ewa Ścierzyńska.
O zatrzymaniach w śledztwie dotyczącym transferu gigantycznych kwot do Chin poinformowała we wtorek Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Z opublikowanego przez nią komunikatu wynika, że funkcjonariusze odkryli mechanizm związany z funkcjonowaniem centrum handlowego w Wólce Kosowskiej pod Warszawą. – Podejrzani przyjęli od obywateli Chin i Wietnamu gotówkę o łącznej wartości 150 mln zł – wyjaśnia rzecznik prasowy.
Według naszych informacji każdy z zatrzymanych miał zarejestrowaną działalność gospodarczą. Ich bankowe konta służyły do dokonania wpłaty mniejszych sum i szybkiego transferu na inne konto. – W efekcie całość pieniędzy trafiała na jedno konto, skąd były robione przelewy do Chin oraz Singapuru – wyjaśnia nam jedna ze znających sprawę osób.
Jak dotąd Polakom postawiono zarzuty z kodeksu karnego skarbowego, jednak nie jest wykluczone ich szybkie poszerzenie o „pranie brudnych pieniędzy”. Tu jednak przeszkodą jest precyzyjne odnalezienie źródła, z którego te środki pochodziły. – Chodzi o zaniżanie faktycznej wartości dóbr masowo importowanych z Dalekiego Wschodu, m.in. ubrań czy sprzętu elektronicznego – ujawnia kulisy inny z naszych rozmówców.
Reklama
To już kolejne podobne śledztwo, które prowadzi Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, związane z centrum w Wólce Kosowskiej. Poprzednie „uderzenie w dalekowschodnią mafię” miało miejsce przed dwoma laty. – Skarb Państwa stracił na działalności centrum miliardy złotych – mówiła wówczas prokuratora. W tej sprawie agenci ABW zatrzymali kilkadziesiąt osób: bankierów, przedsiębiorców na Ukrainie, Litwie i w Czechach. Niemal jednocześnie spłonęła część magazynów w samej Wólce Kosowskiej i pojawiły się podejrzenia, że pożar miał strawić dowody na proceder oszukiwania fiskusa. – Śledztwo w sprawie tego pożaru nadal jest prowadzone, czekamy na kompleksową opinię biegłych, której spodziewamy się już wkrótce – usłyszeliśmy wczoraj w Prokuratorze Rejonowej w Piasecznie, która prowadzi śledztwo w tej sprawie.