Pracodawcy, czyli gminne samorządy, chcą w ten sposób zapobiec strajkowi. Nauczycielom nie podobają się bowiem pomysły na podział ich czasu pracy. Według samorządów, to dyrektorzy szkół powinni decydować, ilu godzin tygodniowo nauczyciel potrzebuje na przygotowanie się do lekcji. Nauczyciele boją się, że tego czasu będą mieli za mało.

Dzisiejszy lokaut dotknie ponad pół miliona uczniów. Wielu z nich martwi się, co będzie z ich końcowymi ocenami. Zwłaszcza wśród starszych uczniów, których czekają ważne egzaminy, panuje duży niepokój. Nie wiedzą, jak długo może potrwać konflikt i co z niego wyniknie.

Nauczyciele chcą, by każdy z nich miał zagwarantowaną konkretną liczbę godzin na przygotowanie się do lekcji czy sprawdzanie klasówek. Jeśli jednak dyrektor szkoły zdecyduje, że cały czas pracy ma być przeznaczony na lekcje, to nauczyciel będzie musiał poświęcać na przygotowanie się do nich swój czas wolny.

Zdaniem duńskich ekspertów do spraw rynku pracy, jedynym sposobem na uniknięcie eskalacji konfliktu jest ingerencja rządu.

Reklama