Na ostatniej liście 20 najbiedniejszych regionów w Unii Europejskiej figuruje pięć polskich województw ze wschodniej części kraju. W 2010 roku ich PKB per capita wynosił od 42 do 47 proc. średniej wszystkich unijnych regionów. Ponad przeciętną wybiło się tylko województwo mazowieckie z poziomem 102 proc. średniej. Potem jest długa przerwa, a po niej województwo dolnośląskie z 70 proc. Jeszcze większy kontrast przedstawiałby się gdyby, jak w przypadku niektórych europejskich krajów, za osobny region uznać Warszawę – stolica Polski ma PKB na mieszkańca na poziomie około 181 proc. unijnej średniej.

Różnica między stolicą a resztą kraju jest jednak zjawiskiem naturalnym. Ale duże kontrasty widać też przy porównaniu tempa wzrostu polskich województw. Pomimo szybkiego rozwoju Polski na tle innych państw europejskich, w latach 2000-2010 poziom PKB w niektórych regionach rósł względem średniej wręcz anemicznie. Województwo zachodniopomorskie wspięło się jedynie o 6 punktów procentowych, kilka innych o 8.

>>> Czytaj też: Polskie regiony walczą o unijne pieniądze. Kto dostanie najwięcej?

Mazowieckie zyskało w tym czasie 28 punktów procentowych. Za nim znów jest Dolnośląskie, które podniosło się o 21 punktów. Jak na łamach portalu Slate.com, w nawiązaniu do kampanii promującej inwestycje w Polskę Wschodnią, pisze Matthew Yglesias – nadrabianie różnic ekonomicznych pomiędzy regionami jednego kraju rzadko kiedy ma miejsce. Według niego głównym powodem jest mobilność pracowników – ludzie, szczególnie ci najambitniejsi, podążają za kapitałem i możliwościami do bogatszych regionów, co bez wątpienia jest łatwiejszym procesem niż inwestowanie w biedniejsze obszary, z których pochodzą. Tam z kolei, jak zauważa dziennikarz, pozostają ludzie mniej ambitni, starsi lub niezainteresowani dynamiczną karierą.

Reklama

Sytuacji nie ułatwia też kulejąca infrastruktura w biedniejszych regionach – brak autostrad, lotnisk i słabsze połączenia kolejowe powodują mniejsze zainteresowanie inwestorów. Polsce Wschodniej zdają się nie pomagać nawet fundusze unijne. Jak zauważa Jan Cieński w artykule dla Obserwatora Finansowego, wyrównywanie różnic nie jest tanim przedsięwzięciem – zachodnie Niemcy przez 20 lat od zjednoczenia wydały 1,3 bln euro na rozwój wschodnich landów, a raport firmy doradczej Roland Berger wskazuje, że aby wyrównać różnice, kraj musiałby do 2030 roku wydać kolejny bilion euro. Jak pisze Cieński, o takich pieniądzach z UE nie możemy nawet pomarzyć.

Wschodnie województwa będą prawdopodobnie wciąż rozwijać się w żółwim tempie w porównaniu do innych części kraju, ponieważ rząd nie widzi zmiany tej sytuacji jako swojego priorytetu, co widać chociażby po planach budowy dróg i autostrad na najbliższe lata.

Uboższe regiony powinny więc same szukać pomysłu na siebie i na spieniężenie dostępnych im zasobów – inaczej ich rozwój nadal będzie postępował wolno, a kontrast pomiędzy nimi a stolicą może rosnąć coraz szybciej.

ikona lupy />
Regionalny produkt krajowy brutto w Polsce (PPS na mieszkańca w proc. średniej UE-27) - tabela / Forsal.pl
ikona lupy />
Regionalny produkt krajowy brutto - zmiana w pkt proc. od 2000 do 2010 roku / Forsal.pl