W raporcie podkreślono jednocześnie, że broń ta nie jest na tyle efektywna, by można było mieć pewność, że ładunek nuklearny trafi w cel i eksploduje.

Jak twierdzi Pentagon, tajny raport został opublikowany wczoraj przez pomyłkę. Amerykańscy wojskowi tonują jego wymowę i zapewniają, że nie jest on wyrazem "jednolitego stanowiska ekspertów".

>>> Polecamy: Azjatycki tygrys i gospodarczy wrak. Porównanie statystyczne Korei Południowej i Północnej

Barack Obama wezwał tymczasem władze Korei Północnej do zaprzestania wojennej retoryki. Jak podkreślił, przyszedł czas na ochłonięcie i zrozumienie, że konflikt na Półwyspie Koreańskim nie jest nikomu na rękę. Jednocześnie prezydent Stany Zjednoczonych zapewnił, że jego kraj podejmie wszelkie niezbędne kroki potrzebne do obrony kraju i swoich sojuszników. Dodał jednak, że Waszyngton nie będzie rezygnował z podejmowania dyplomatycznych działań, które mogą doprowadzić do złagodzenia konfliktu.

Reklama

Komunistyczna Północ w ostatnich tygodniach kilkakrotnie groziła atakiem - zarówno na Koreę Południową,jak i USA. Jej deklaracje doprowadziły do największej od lat eskalacji napięcia na Półwyspie Koreańskim.

Tymczasem Południowa Korea wątpi, aby jej północny sąsiad posiadał rakiety z głowicami nuklearnymi.

Rzecznik południowokoreańskiego ministerstwa obrony Kim Min-Seok przyznał, że "Północna Korea przeprowadziła trzy próby nuklearne. Ciągle jest jednak wątpliwe, aby wyprodukowała małe, lekkie głowice jądrowe, które mogłyby zostać zamontowane w rakietach". Rzecznik dodał jednak, że północnokoreańska technologia zbliża się do poziomu, na którym będzie można zbudować takie głowice.

Wypowiedź Kim Min-Seoka była reakcją na informacje amerykańskiej agencji wywiadowczej DIA, według której Północna Korea może wystrzelić rakietę z głowicą jądrową. Rzecznik podkreślił, że w ostatnich dniach nie zauważono wzmocnienia ani przemieszczeń północnokoreańskich wojsk.

>>> Polecamy: Korea Północna: Dlaczego północnokoreańskie elity nie dopuszczą do wprowadzenia reform