To sprawia, że szczególną wagę nabierają przyszłotygodniowe odczyty – zwłaszcza dotyczące regionalnych indeksów New York Mfg. i Philly FED, a także produkcji przemysłowej i tzw. Beżowej Księgi. Kluczowe dane napłyną jednak dopiero na przełomie miesiąca – indeksy ISM i odczyty Departamentu Pracy USA.

Niemniej dzisiejsze dane stały się pretekstem do osłabienia dolara, po obserwowanym rano umocnieniu tej waluty względem majors. Inwestorzy czekają teraz na zaplanowane na godz. 18:30 wystąpienie szefa FED, choć nie należy zakładać, iż odniesie się on do bieżącej sytuacji. W takiej sytuacji ważniejsze mogą okazać się odczyty z Chin, które napłyną w nocy z niedzieli na poniedziałek. Zwłaszcza, że poznamy kluczowe dane nt. PKB za I kwartał (w ujęciu rocznym wzrost może wynieść 8 proc.), a także marcowe figury dotyczące produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej (miesiąc temu nieco one rozczarowały). Jeżeli nie sprostają one oczekiwaniom rynku, to wzrost ryzyka przyczyni się do umocnienia dolara. Może być to szczególnie widoczne na parze AUD/USD.

Po wykresie AUD/USD widać, że inwestorzy liczą się z taką możliwością rozwoju wypadków. Dzisiejszy spadek sięgnął okolic wsparcia na 1,05. Wyraźne naruszenie tego poziomu może zaowocować powrotem w okolice 1,0350-1,0400. Ważną publikacją będą zapiski z ostatniego posiedzenia RBA, które poznamy we wtorek.

W przypadku EUR/USD po spadku do 1,3036 wróciliśmy w okolice 1,31. Silny opór to okolice 1,3120 i dalej strefa 1,3135-60. Sytuacja w strefie euro nadal pozostaje czynnikiem mogącym mieć negatywny wpływ na notowania wspólnej waluty w najbliższych dniach. Zwłaszcza, że dzisiejsze posiedzenie Eurogrupy nie wniosło, nic ponad to, co nie byłoby wcześniej spodziewane. Tymczasem problemy Cypru, Portugalii i Słowenii pozostały. Tym samym nadal bardziej prawdopodobny jest scenariusz złamania wsparcia na 1,3035 w przyszłym tygodniu.

Reklama