Rząd Andaluzji, regionu o największej liczbie pustych nieruchomości w kraju, zamierza wywłaszczyć na trzy lata zajęte przez banki domy i przekazać je na ten okres eksmitowanym rodzinom. Podobne plany mają Wyspy Kanaryjskie, jeden z najpopularniejszych regionów turystycznych w kraju.
„To pomysł rodem z trzeciego świata, populistyczny i zbliżony do zasad panujących w Boliwii i Korei Północnej” – komentuje Mikel Echavarren, dyrektor generalny firmy restrukturyzacyjnej Irea. „Inwestorzy obawiają się, że będzie stanowił precedens i inne regiony pójdą tą samą drogą, co sprawi, że inwestycje na hiszpańskim rynku nieruchomości staną się ekstremalnie ryzykownym zajęciem.”
Chociaż przekazanie nieruchomości potrzebującym rodzinom złagodzi skutek wyjątkowo bolesnego programu oszczędnościowego realizowanego przez rząd Mariano Rajoya, to może grozić naruszeniem zasad, na których hiszpańskim bankom przyznany został wart 41 mld euro pakiet pomocowy.
Komisja Europejska poprosiła premiera Mariano Rajoya o szczegóły planów dwóch hiszpańskich regionów by upewnić się, że nie stoją w sprzeczności z warunkami udzielonej Madrytowi pomocy finansowej.
Jednym z warunków udzielenia pożyczki była sprzedaż przeniesionych do „złego banku” niespłacanych w terminie nieruchomości o wartości 50,8 mld euro.
Jak tłumaczy w rozmowie agencją Bloomberg prosząca o anonimowość urzędniczka Unii Europejskiej, obowiązkiem banku Sareb (państwowa spółka, która przejęła kłopotliwe kredyty) jest efektywne zarządzanie swoim portfelem. I wszystko, co takie zarządzanie uniemożliwia, może zagrozić realizacji umów zawartych między instytucjami europejskimi a hiszpańskimi władzami. Jak dodała, zespoły prawne analizują dekrety i podejmą wszystkie działania uznane za niezbędne.
>>> Czytaj również: Kryzys w Hiszpanii: co piąta rodzina żyje poniżej progu ubóstwa
Ryzykowne inwestycje w hiszpański rynek nieruchomości
Inwestycje na hiszpańskim rynku nieruchomości już teraz są ryzykownym zajęciem. Pompowana przez dekadę bańka mieszkaniowa pękła w 2008 roku, pogrążając kraj w recesji i doprowadzając do wzrostu bezrobocia do rekordowego poziomu 27 procent. Ceny mieszkań od ich szczytu w 2007 roku spadły już o około 39 proc i, jak przewiduje Sophie Tahiri ze Standard & Poor’s, w ciągu kolejnych czterech lat spadną o kolejne 20 proc. Od początku kryzysu zostało wydanych około 400 tys. nakazów zajęcia nieruchomości.
Przyjęty w ubiegłym miesiącu przez Andaluzję dekret pozwala na zajęcie przez rodziny, które straciły swoje domy, nieruchomości przejętych przez banki i deweloperów. Warunkiem jest spełnienie określonych wymagań dotyczących minimalnego dochodu. W zamian pożyczkodawcy otrzymają dwa procent wartości nieruchomości rocznie i po trzech latach odzyskają nad nią pełną kontrolę.
Co więcej, rząd będzie mógł nałożyć karę w wysokości 9 tys. euro za każde mieszkanie, które stoi puste dłużej niż przez sześć miesięcy. Ma to skłonić właścicieli do wynajmowania pustych nieruchomości, których według Narodowego Instytutu Statystyki w Andaluzji jest już 637 tysięcy.
W wydanym dekrecie rząd Andaluzji stwierdza, że w regionie stoi nadmierna ilość pustych mieszkań. Uzasadnia przy tym podjęte przez siebie działania zapisami hiszpańskiej konstytucji, które gwarantują wszystkim obywatelom prawo do godnego domu. Dekret głosi również, że w regionie lokalu potrzebuje 50 tys. rodzin, a rynek nie oferuje odpowiedniej ilości mieszkań we właściwej cenie. W związku z tym puste domy muszą zostać pilnie oddane do użytku.
>>> Czytaj również: Kryzys w Hiszpanii: 40 tys. hiszpańskich rodzin straciło mieszkania
„Hiszpania jak trzeci świat”
„Stopień prawnego zabezpieczenia międzynarodowych inwestorów w Hiszpanii zbliża się do zasad stosowanych w krajach trzeciego świata.” – komentuje Echavarren „Wartość nieruchomości składa się z pełni praw właścicielskich i możliwości dysponowania nią w dowolny sposób. Odebranie tego prawa, nawet tymczasowe, znacząco obniża płynność i wartość nieruchomości, a w średnim i krótkim okresie zmniejsza szanse na jej sprzedaż.”
Jak tłumaczy Carles Vergara, profesor z barcelońskiej uczelni IESE Business School, na takim posunięciu ucierpią również indywidualni właściciele nieruchomości. Już teraz sprzedając domy muszą rywalizować z oferującymi duże upusty bankami, zaś po wprowadzeniu nowego prawa te jeszcze bardziej obniżą ceny, byle tylko pozbyć się nieruchomości ze swoich bilansów.
Vergara zauważa, że przepis faworyzuje rodziny, które straciły wszystko, kosztem skrupulatnie regulujących swoje zobowiązania kredytowe.