Światowy kryzys gospodarczy i spadek popytu na chińskie towary w Europie i USA uświadomiły władzom w Pekinie, jak niebezpieczne może być silne uzależnienie gospodarki od eksportu towarów. Z kolei rozwój oparty na inwestycjach jest niezrównoważony, a konsumenci nie są w stanie zgłosić odpowiednio dużego popytu w sytuacji, w której zbyt mała część dochodów trafia do dyspozycji gospodarstw domowych.

>>> Czytaj również: Chiny chcą przeorientować gospodarkę - konsumpcja na miejsce eksportu

Dlatego od kilku lat priorytetem Chin jest dokonanie zwrotu w stronę indywidualnej konsumpcji jako głównego motoru wzrostu gospodarczego.

W artykule „Zwycięzcy i przegrani następnej dekady w Chinach” opublikowanym na stronie firmy doradczej McKinsey&Company, profesor Michael Pettis z Guanghua School of Management analizuje konsekwencje wspomnianego przeorientowania chińskiej gospodarki z inwestycji na konsumpcję indywidualną. Na wstępie Pettis zauważa, że wiele zależało będzie od przyjętej przez Pekin polityki, ale niezależnie od tego proces nie będzie łatwy i zrodzi grupę wygranych i przegranych.

Reklama

>>> Czytaj również: Ceny mieszkań w Chinach strzelają w górę. Rząd je uziemia

Zdaniem autora artykułu wzrost gospodarczy Chin może spowolnić nawet do 3-4 proc. w skali roku. Dodatkowym wyzwaniem dla nowych władz będzie przeprowadzenie reform zwiększających dochód gospodarstw domowych – a to wymaga odwrócenia polityki niskich stóp procentowych i niedowartościowanego juana. Tego typu zmiany wymagają z kolei przeciwstawienia się potężnym grupom interesu, które przez lata odnosiły korzyści z dotychczasowego modelu rozwoju.

Profesor formułuje cztery prognozy, w jaki sposób zmiany w Chinach wpłyną na światową gospodarkę.

Po pierwsze, spadną ceny surowców. Wraz z zahamowaniem inwestycji zmniejszy się zapotrzebowanie Państwa Środka na surowce takie jak aluminium, miedź czy żelazo . Na tym skorzystają te kraje i przedsiębiorstwa, które są ich dużymi odbiorcami. Jednocześnie wraz ze wzrostem dochodów gospodarstw domowych gwałtownie wzrośnie popyt na żywność.

Po drugie, ucierpią firmy czerpiące zyski z rozbudowy infrastruktury i zwiększania mocy produkcyjnych chińskich przedsiębiorstw.

Po trzecie, metoda przeprowadzenia „zwrotu” może w różny sposób dotknąć poszczególne branże produkujące dobra konsumpcyjne – w zależności od sposobu, w jaki nastąpi wzrost dochodów konsumentów (np. poprzez wzrost wynagrodzeń, spadek cen importowanych towarów czy wzrost oprocentowania depozytów).

Po czwarte, zyskają kraje (przede wszystkim rozwijające się), które swój wzrost opierają na produkcji, ponieważ wzrost dochodów chińskich gospodarstw domowych, umocnienie juana i wzrost stóp procentowych doprowadzi do spadku konkurencyjności chińskich towarów.

Jak podsumowuje Michael Pettis, chińscy przywódcy rozumieją potrzebę zreformowania gospodarki. To, w jaki sposób zdecydują się przeprowadzić wspomniane zmiany, będzie miało wpływ na wiele branż na całym świecie.

>>> Czytaj również: Chiny mogą nigdy nie przyjąć zachodniego modelu liberalnej demokracji