Jeśli Mińsk zdecyduje się na kontynuację zastopowanych ostatnio reform rynkowych na wzór chiński, to właśnie oni będą je wprowadzać.
Najnowszym przykładem jest 35-letni Kirył Rudy, mianowany w czerwcu na pomocnika prezydenta, czyli jednego z najważniejszych doradców zatrudnionych w administracji szefa państwa. To stąd wychodzą nowe przepisy. Rząd i parlament w białoruskim systemie pełnią funkcję drugorzędną. Dotychczasowa kariera Rudego może służyć za symbol. Urzędnik był stypendystą Fulbrighta. Pracował w białoruskiej ambasadzie w Pekinie, a po powrocie na Białoruś był wicedyrektorem spółki joint venture Bel Huawei Technologies.
Huawei z Mińskiem łączy wspólny biznes: miejscowe zakłady pracują nad pierwszym białoruskim smartfonem. Chińczycy pomagają też rozwijać lokalnym służbom sieć miejskiego monitoringu. Z kolei w czasach pracy Rudego w Pekinie ambasadorem w tym kraju był obecny wicepremier Anatol Tozik, naczelny zwolennik skopiowania na Białorusi chińskiej drogi. „Łukaszenka jest zainteresowany bardziej aktywnym wykorzystaniem doświadczeń kazachskich (wysoki poziom kontroli ze strony państwa) i chińskich (budowanie efektywnych relacji między państwem a biznesem)” – czytamy w analizie – opozycyjnego wobec władz w Mińsku – Informacyjnego Biura Solidarności z Białorusią.
Reklama
„Szef państwa zwrócił uwagę, że Białoruś jest zainteresowana procesami, które zachodzą w ChRL, doświadczeniami rozwoju tego państwa” – głosi oficjalny komunikat administracji po powołaniu Rudego. Specjalizuje się on w transformacji gospodarek i kryzysach finansowych. Tytuł kandydata nauk (szczebel naszego doktora) obronił jako 23-latek. W administracji prezydenta Rudy spotkał kilku rówieśników.
Za ideologię odpowiada Usiewaład Janczeuski (rocznik 1976), na początku lat 90. zwolennik antykomunistycznej opozycji, później twórca łukaszenkowskiej młodzieżówki. Szefową prezydenckiej kancelarii jest zaś Natalla Piatkiewicz (urodzona w 1972 r.). Mińscy rozmówcy DGP twierdzą, że należy ona do wąskiego grona ludzi, z których opinią Łukaszenka autentycznie się liczy. To ona odpowiada za najdelikatniejsze tegoroczne zadanie: przeprowadzenie 25-proc. cięć etatów w urzędach tak, by nie skończyły się buntem kasty będącej fundamentem obecnej władzy.

Na trzydziestokilkulatka wygląda też szef najważniejszej służby specjalnej – Centrum Operacyjno-Analitycznego (AAC) – płk Siarhiej Szpiahun. Nie wiadomo o nim praktycznie nic, nie jest znana nawet data jego urodzenia. Jego biografia jest wyjątkowo silnie chroniona, nawet jak na zamkniętą Białoruś. Nad wszystkimi służbami czuwa zaś najstarszy syn prezydenta Wiktor Łukaszenka (rocznik 1975), formalnie jedynie pomocnik szefa państwa ds. bezpieczeństwa. Analitycy od dawna dowodzili, że faktycznie Łukaszenka junior kontroluje wszystkie specsłużby i niektóre działy gospodarki (m.in. wydobycie soli potasowych).

Pogłoski te niespodziewanie potwierdził prezydent podczas ubiegłotygodniowej rozmowy z dziennikiem „Izwiestija w Ukrainie”. – Taki zbudowaliśmy system na Białorusi. AAC kontroluje mój starszy syn. Zgodnie z prawem podlegają mu naczelnicy specsłużb. Syn kibicuje ojcu, prokurator rozumie, że jest podporządkowany, i sędziowie również rozumieją, że są podporządkowani – tłumaczył Łukaszenka, zdradzając w jednym zdaniu prawdziwą rolę syna i fikcję gwarantowanego przez konstytucję niezależnego sądownictwa. 37-latek jest typowany na następcę rządzącego od 1994 r. prezydenta.