Wzywano także do skupienia się na konkretnych projektach, które przyciągnęłyby naszych sąsiadów z Grupy Wyszehradzkiej i Państw Morza Bałtyckiego.

Tadeusz Aziewicz z Platformy Obywatelskiej ocenił naszą obecną pozycję pośród tych państw wysoko. Jego zdaniem, kraje sąsiednie w sposób "naturalny" ciążą ku krajowi, który stosunkowo dobrze wychodzi z kryzysu.

Tadeusz Iwiński jest przeciwnego zdania. Uważa, że liderem ogłaszamy się samozwańczo i cechuje nas protekcjonalizm. W przekonaniu posła SLD, najważniejsza dla polskiego rządu jest Bruksela. Dlatego zaniedbujemy własne, regionalne projekty, takie choćby jak Via Baltica czy Rail Baltica. Prawda jest taka, że naturalnym partnerem dla Estonii stała się Finlandia, dla Łotwy Szwecja a dla Litwy -Skandynawia i Niemcy. Dla Czechów głównym portem morskim jest Hamburg, a nie Szczecin, jak to było przez bardzo wiele lat. Co więcej - zauważył poseł Iwiński - Hamburg to także dla nas główny port.

Krzysztof Szczerski z PiS powiedział, że najważniejsze są konkretne, ponadnarodowe inwestycje. To Polska powinna je zaproponować i zachęcić sąsiadów do wspólnej realizacji. Wtedy przywództwo byłoby rzeczywiste, a nie potencjalne.

Reklama

Eurodeputowany PSL Andrzej Grzyb zaznaczył, że do partnerstwa przy wspólnej realizacji ewentualnych, zgłoszonych przez Polskę projektów, musielibyśmy partnerów przekonać. Tego - tak jak uznania przywództwa - nie da się wymusić - przestrzegał.