Pierwszy raz pod koniec czerwca udziałowcy polskiego odcinka gazociągu jamalskiego przerwali obrady wyznaczając termin kolejnego spotkania na dziś. Akcjonariusze mieli zdecydować o podziale zysku i przyszłości zarządu spółki. Firma zarabia na opłatach za przesył błękitnego paliwa. Gazociągiem jamalskim PGNiG importuje 3 miliardy metrów sześciennych gazu rocznie, a Gazpromem przesyła do Niemiec 27 miliardów metrów sześciennych.

Trzy lata temu rządy Polski i Rosji uzgodniły, że spółka ma tak ustalać opłaty za przesył by nie notować strat. Ówcześni wicepremierzy Waldemar Pawlak i Igor Sieczin podpisali dokument, który zakłada , że rocznie Europol Gaz ma dawać średnio 21 milionów złotych zysku.

O spółce zrobiło się głośno wiosną tego roku, gdy prezes Europol Gazu Mirosław Dobrut podpisał memorandum z Gazpromem na temat budowy drugiej nitki gazociągu jamalskiego. O dokumencie nie wiedział ani premier Donald Tusk ani ówczesny minister skarbu. W związku z zamieszaniem swoje stanowisko stracił Mikołaj Budzanowski oraz prezes PGNIG. Część polityków przekonywała, że Polska powinna dążyć również do zmiany prezesa Europol Gazu. Do tego potrzebna jest jednak zgoda Rosji.

EuRoPol Gaz to spółka akcyjna utworzona przez Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo oraz rosyjski Gazprom. Obie firmy mają po 48 procent udziałów, 4 procent należy do spadkobierców Aleksandra Gudzowatego.

Reklama