Szczyt wakacyjnego sezonu skłania rodzimych inwestorów do poszukiwania nieruchomości zagranicznych. Wielu z nich decyduje się na zakup mieszkania lub domu nad ciepłym morzem wyłącznie na własny użytek, inni szukają możliwości połączenia tej opcji z wynajmem lokum w okresie gdy sami z niego nie korzystają. Jeszcze inni traktują nieruchomości zagraniczne czysto inwestycyjnie, wybierając apartamenty zarządzane przez wyspecjalizowane firmy. Mechanizm jest wtedy identyczny jak w przypadku condohoteli działających w Polsce. Oprócz osiągania zysków z działalności hotelowej, nabywca pokoju może prawie bezkosztowo spędzić w nim urlop.

Zyski wyższe niż na lokacie

Aby stać się właścicielem pokoju w zagranicznym hotelu trzeba przeważnie dysponować kwotą co najmniej kilkudziesięciu tysięcy euro. Tę granicę można przesunąć w dół, jeśli inwestor jest zainteresowany zakupem tylko części pokoju na zasadach współwłasności. Tego typu rozwiązania, nieznane w Polsce, znaleźć można na Zachodzie. Niemniej ważne jest też to, ile na takiej inwestycji można zarobić. Dane zebrane przez Lion’s Bank pokazują, że w europejskich projektach hotelowych rentowności zawierają się w szerokim przedziale od kilku do nawet kilkunastu procent wartości nieruchomości w skali roku. Jest to zatem więcej niż wynosi obecnie oprocentowanie lokat bankowych w złotych. Trzeba jednak mieć na względzie, że inwestując w apartament podejmuje się ryzyko działalności hotelowej, a do tego lokując pieniądze za granicą, podejmuje się ryzyko walutowe. Ciekawostką w przypadku projektów zagranicznych jest, występująca w niektórych umowach, możliwość odsprzedaży pokoju hotelowego np. po 10 latach za z góry określoną kwotę, znacznie wyższą od pierwotnej ceny zakupu nieruchomości.

>>> Czytaj też: Ceny mieszkań i oprocentowanie kredytów - lipiec 2013

Reklama

Czynsz stały lub zmienny

Rozważając inwestycje w zagraniczne nieruchomości hotelowe trzeba jednak zwrócić uwagę nie tylko na potencjalne stopy zwrotu, ale też na atrakcyjność samego obiektu. Najlepszym gwarantem obiecanych w umowie czynszów jest bowiem wysokie obłożenie obiektu. Ważne jest więc, aby hotel miał np. dostęp do SPA, zaplecza konferencyjnego czy pola golfowego. Gwarantuje to wysoki poziom obłożenia także poza szczytem sezonu turystycznego. Tego typu udogodnienia istnieją na przykład w pałacu położonym w prowincji Limousin we Francji. W tym pięciogwiazdkowym obiekcie inwestorzy mogą kupić pokoje hotelowe w cenie od 150 tys. funtów szterlingów. Właściciele mają do wyboru gwarantowaną rentowość na poziomie 10% rocznie przez dwa lata lub 8% rocznie przez trzy lata. Co ciekawe, takie stopy zwrotu są trzykrotnie wyższe niż możliwe do osiągnięcia w przypadku wynajmu apartamentu w Paryżu. Według danych portalu GPG, w tym mieście rentowność wynajmu wynosi obecnie 3%. Warto zauważyć, że w przypadku apartamentu hotelowego, po okresie gwarantowanego czynszu inwestor zacznie otrzymywać wynagrodzenie zależne od obłożenia nieruchomości.

Podobnie w Wielkiej Brytanii czy Grecji, gdzie szacowana przez GPG rentowność wynajmu mieszkań w stolicach nie przekracza 4% w skali roku, można znacznie więcej zarobić inwestując w pokoje hotelowe w miejscowościach turystycznych. Na uwagę zasługuje np. propozycja z Północnego Yorkshire. Powstaje tam kompleks hotelowy (ponad 300 pokoi) ze SPA, czterema lądowiskami dla helikopterów i polem golfowym. Aby stać się właścicielem jednego ze znajdujących się w tym budynku pokoi trzeba dysponować budżetem przynajmniej 350 tys. funtów. Przez 10 lat inwestor może jednak liczyć na to, że jeśli obłożenie pokoju nie zagwarantuje przynajmniej 6% rentowności, to różnicę dopłaci zarządca.

Ciekawe jest też rozwiązanie zaproponowane na greckiej wyspie Samos. Tam po dziewięciu latach posiadania nieruchomości zarządca zobowiązał się do odkupienia pokoju hotelowego za 180% jego pierwotnej ceny. Gwarancję taką można dostać decydując się na otrzymywanie czynszu najmu na poziomie 8% wartości nieruchomości przez pierwsze 2 lata, a potem udział w zysku wypracowanym przez hotel. Najtańsze pokoje wycenione zostały na 126 tys. GBP. Właściciel będzie też mógł w swoim pokoju spędzić wakacje.

Toskańska wieś pozwoli uniknąć zgiełku

Przedstawione powyżej inwestycje składają się jednak często nawet z kilkuset pokoi, co niestety nie gwarantuje ciszy i spokoju w okresie wakacyjnym. Jeśli dla inwestora ważnym czynnikiem jest możliwość uniknięcia zgiełku podczas spędzania wakacji we własnej części hotelu, bardziej interesująca może okazać się propozycja z jednego z pagórków Toskanii. Tam na nabywców czekają apartamenty w cenach od 330 tys. EUR oraz rezydencja z własnym basenem za 1 mln euro. Wszystkie nieruchomości są utrzymane w stylu charakterystycznym dla toskańskiej wsi. Do dyspozycji właścicieli są ponadto dwa baseny, kort tenisowy, boisko, amfiteatr oraz klub fitness. Kosztem spokoju w trakcie własnych wakacji właściciele nieruchomości w tym kompleksie mogą liczyć na niższe przychody z najmu niż te generowane przez wspomniane wcześniej projekty. W umowach widnieje bowiem rentowność na poziomie 4% rocznie. Jest to wynik zbliżony do tego, który generują wg GPG apartamenty w centrum Rzymu.

>>> Czytaj też: Złota 44: wieżowiec Libeskinda w Warszawie odsłoni swoje wnętrza

Zarządzaniem może się zająć lokalny pośrednik

Oczywiście zakup nieruchomości zarządzanej „od a do z” przez wyspecjalizowaną firmę zrzeszającą inwestorów pod jednym szyldem hotelowym, to tylko jedna z opcji dostępnych na rynku nieruchomości. Innym rozwiązaniem jest zakup atrakcyjnej turystycznie nieruchomości, której wynajmem może zająć się lokalny pośrednik. Za taką usługę przeważnie pobierana jest opłata w wysokości od kilkunastu do 25% uzyskanego czynszu. W cenie tej oczywiście znajdować się powinno przygotowanie apartamentu do wynajmu oraz opieka nad nieruchomością. W takim systemie można wynajmować na przykład apartamenty i rezydencje sprzedawane w kurorcie Vale do Lobo (Algavre, Portugalia). Jest to największy ośrodek (500 ha) tego typu w Portugalii, którego budowa rozpoczęła się w 1962 roku. Na terenie obiektu, położonego 15 minut drogi od lotniska Faro, znajduje się ponad 1500 luksusowych domów i apartamentów. W samym ośrodku są dwa pola golfowe, i tyle samo kilometrów piaszczystych plaż, do tego 14 kortów tenisowych, 15 restauracji i barów, poza tym SPA, fitness i centrum medyczne.

W przypadku wybranych nieruchomości możliwe jest osiąganie przychodu z wynajmu na poziomie 5% rocznie przez 5 lat. Reszta może przynosić zyski właścicielowi, o ile znajda się najemcy. Najtańsze apartamenty w tej inwestycji kosztują niecałe 200 tys. euro. Za tę cenę można stać się właścicielem lokalu o powierzchni 94 m kw. z jedną sypialnią. Apartament jest wykończony „pod klucz”. Z drugiej strony, za niewiele mniej niż 3 mln euro, można stać się właścicielem w pełni wykończonej i wyposażonej willi tuż przy plaży. Z tarasu i okien można podziwiać plażę, Atlantyk i nadbrzeżny rezerwat. Willa ma 310 m kw. powierzchni, 4 sypialnie, 5 łazienek, basen i spory taras.

Huśtawka walutowa nie sprzyja inwestycjom

Inwestując w nieruchomości wakacyjne należy pamiętać o konsekwencjach wahań kursowych. Obecna tendencja spadku wartości złotego sprzyja takim inwestycjom, gdyż zarówno przeliczony na złote czynsz wynajmu, jak i wyrażona w złotych wartość nieruchomości za granicą, rosną wraz z kolejną przeceną naszej waluty. Odwrotna sytuacja miałaby natomiast miejsce w przypadku umocnienia złotego.

Jak zmiany kursowe z ostatnich lat wpływały na rentowności inwestycji w zagraniczne nieruchomości? Prześledźmy to na przykładzie. Dla uproszczenia przyjmiemy, że wartość nieruchomości wyrażona w euro jest stała, a zmienia się jedynie kurs walutowy. Gdyby polski inwestor wydał na mieszkanie za granicą 100 tys. euro w czerwcu 2001 roku, to faktycznie ulokowałby w niej 335 tys. zł. Zmiany na rynku walutowym w kolejnych miesiącach powinny takiego inwestora cieszyć. W lutym 2004 roku euro kosztowało już 4,9 złotego. W efekcie 100 tys. euro ulokowane w mieszkaniu warte byłoby aż 490 tys. złotych.

Ale już gdyby dokonał inwestycji na przykład na początku 2004 roku przy kursie 4,9 zł za euro i chciał ją zamknąć pięć lat później, gdy kurs oscylował w okolicach 3,2 zł za euro, poniósłby sporą stratę.

>>> Czytaj też: In Tempo: bankrutuje najwyższy w Europie apartamentowiec

ikona lupy />
Fot. Limousin / Francja Źródło: Assetinternational / Media
ikona lupy />
Fot. North Yorkshire / Wielka Brytania Źródło: Yorkshirepost / Media
ikona lupy />
Fot. Wyspa Samos / Grecja Źródło: Assetinternational / Media
ikona lupy />
Fot. Toskania / Włochy Źródło: materiały dewelopera / Media
ikona lupy />
Fot. Vale do Lobo / Portugalia Źródło: materiały dewelopera / Media
ikona lupy />
Fot. Vale do Lobo / Portugalia Źródło: materiały dewelopera / Media
ikona lupy />
Wykres EUR/PLN / Media