Gazeta zauważa, że na Zachodzie to poważna gałąź gospodarki. W Polsce jeszcze nie, choć sklepów internetowych nie mają tylko dwa kluby piłkarskiej ekstraklasy. Te, które posiadają e-sklepy, w większości nie oferują w sprzedaży koszulek meczowych. Najlepsze europejskie drużyny sprzedają ich ponad milion rocznie. Na naszych nie są promowani nawet konkretni zawodnicy. Większość trykotów jest sprzedawana bez nazwiska i numeru zawodnika. W innych dyscyplinach sportowych jest jeszcze gorzej. Profesjonalne e-sklepy mają tylko dwa kluby siatkarskie. Podobnie jest w przypadku koszykówki.

"Puls Biznesu" dodaje, że na internetowej sprzedaży gadżetów zaczynają natomiast zyskiwać niektóre muzea, w tym Muzeum Powstania Warszawskiego, które w ubiegłym roku na e-sklepie zarobiło 37 tysięcy złotych. Jednak z 21 największych muzeów tylko co trzecie prowadzi sprzedaż przez internet. Do kupienia są przeważnie książki, tymczasem zagraniczne placówki sprzedają na przykład w internecie ubrania z nadrukowanymi dziełami sztuki, zestawy prezentowe powiązane z wystawami czy miniatury i reprodukcje eksponatów.