Prawie nie zaciągamy kredytów w obcych walutach, wynika z danych Związku Banków Polskich.

W zasadzie na naszym rynku nie ma już tak modnych jeszcze pięć, sześć lat temu ofert kredytów we frankach szwajcarskich i w euro, a wcześniej w dolarach. Jeśli zadłużamy się w obcej walucie, to sporadycznie i w euro. Zobowiązania tego typu stanowią około procent wszystkich kredytów.

Decyzje o wycofywaniu kredytów w obcych walutach podjęło w ostatnich latach wiele banków.

Szef Związku Krzysztof Pietraszkiewicz powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że jest to oczywista konsekwencja dużej niepewności na rynkach międzynarodowych i zmienności kursu walut. Podkreśla, że jeśli ktoś ma dochody stałe na przykład w euro, może liczyć na zaciągnięcie kredytu w tej walucie. Zasada jest taka - dodaje - zadłużamy się w tym w czym zarabiamy.

>>> Czytaj też: Kredyty dla firm: boom dopiero w przyszłym roku

Reklama

Analityka ING TFI Pawła Cymcyka nie dziwi tak duże ograniczenie kredytów w obcych walutach. Powodów jest kilka. Wymienia na przykład dużo ostrożniejsze niż przed laty metody weryfikacji zdolności kredytowej klientów przez banki.

Oprócz tego, my sami nie chcemy kredytów walutowych, ponieważ dzięki zmniejszeniu stóp procentowych w Polsce, te zaciągane w złotym czasem okazują się tańsze.

Kredyty w obcych walutach zaciągano głównie na zakup mieszkań i nieruchomości. Są jednymi z najlepiej spłacanych.