Konflikt w Syrii przynależy do „czarnej skrzynki” niepewności ze względu na brak możliwości oceny, dającego się zmierzyć prawdopodobieństwa związanego z wojnami i ich wpływem na rynki finansowe. W konsekwencji nikt nie ma przewagi, a jedynym sposobem ucieczki są opcje OTM.

Ryzyko a niepewność

W artykule na temat wyborów we Włoszech, opublikowanym w lutym na blogu Above the noise napomknęliśmy, że reakcja cen akcji była przesadzona i zwróciliśmy uwagę na różnicę między ryzykiem a niepewnością. Rozróżnienie to jest istotne dla inwestorów również teraz, gdy przed nami rysuje się groźba ataków na pogrążoną w walkach Syrię. Frank H. Knight wyjaśnia tę różnicę w swojej klasycznej książce Ryzyko, niepewność i zysk (1921):
„Niepewność panuje, gdy prawdopodobieństwo wydarzeń w przyszłości jest nieokreślone lub niemożliwe do obliczenia, natomiast ryzyko jest obecne, gdy przyszłe zdarzenia występują z prawdopodobieństwem, które daje się zmierzyć.”

Gdy sytuacja jest niepewna, nie bądź mądry

Reklama

Ostatnio wielu różnych ekspertów formułuje prognozy i porady inwestycyjne w kontekście kryzysu w Syrii. Problem z tym jest taki, że wyniki konfliktu w tym kraju oraz jego wpływ na rynki finansowe przynależą bezpośrednio do kategorii niepewności.
Nie mamy wcześniejszych, powtarzających się przykładów takiego samego konfliktu, więc nie ma możliwości opracowania pomiaru wskaźników prawdopodobieństwa. W rezultacie każda opinia jest równie dobra. W świecie inwestycji nie daje wam to żadnej przewagi, dlatego też Syria nie powinna wpływać na podejmowane przez was decyzje. Jedyną rzeczą, jaką możecie zrobić, jeśli już koniecznie chcecie coś zrobić, jest kupno opcji sprzedaży out-of-the-money na rynki akcji lub kupno opcji kupna out-of-the-money na ropę naftową lub zmienność.

Poprzednie wojny się nie liczą

Wielu może sprzeciwiać się powyższej analizie i zwracać uwagę na fakt, że mamy kilka wojen, z których możemy wyprowadzić statystyki pod względem ich oddziaływania na rynki akcji i ropy naftowej. Zła odpowiedź. Problem jest taki, że wojny są odległe od siebie w czasie, a dzisiaj równania ekonomiczne są inne. Już wyjaśniamy.

W czasie wojny w Zatoce, która wybuchła 2 sierpnia 1990 r., cena ropy Brent wzrosła o 150% w czasie kolejnych miesięcy. Ta ogromna zmiana wynikała oczywiście z faktu, że większa część dostaw ropy pochodziła właśnie z tego regionu. Dziś eksport ropy ze Stanów Zjednoczonych rozkwita ze względu na zmieniający sytuację przełom w postaci pojawienia się technologii wydobycia gazu łupkowego, a zatem równanie dla dostaw jest zupełnie inne. Ponadto Syria nie jest znaczącym eksporterem ropy w gospodarce światowej. Wojna w Zatoce to tylko jeden przykład.

Bardziej istotną kwestią jest to, że system jest nielinearny i dynamiczny, więc nie można normalizować wcześniejszych spostrzeżeń czy dostosowywać ich skali do obecnej sytuacji, a ze względu na ten paradoks niemożliwe jest uzyskanie prawdopodobieństwa dającego się zmierzyć bez większego błędu. Naturalnym efektem jest to, że kryzys w Syrii i jego skutki przynależą do „czarnej skrzynki” niepewności, a nikt nie powinien próbować być mądrym w sprawach niepewnych.