W ciągu kwartału Polacy korzystają z bankomatów ponad 180 mln razy. Wypłacają w ten sposób 66 mld zł. Jeszcze w 2005 r. wykonywaliśmy kwartalnie 116 mln wypłat na sumę 37 mld zł. Ale wzrost jest coraz wolniejszy. O ile jeszcze kilka lat temu popularność bankomatów wzrastała w tempie kilkunastu procent rocznie (ponad 10 proc. w przypadku liczby i prawie 20 proc. w przypadku wartości transakcji), o tyle obecnie liczba wypłat gotówki rośnie w tempie niecałych 4 proc., a ich wartość zwiększa się o niewiele ponad 2 proc. rocznie.
Z danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że dynamika wartości i liczby transakcji bezgotówkowych kartami spada znacznie wolniej. W I kw. br. (to najświeższe dane, którymi dysponujemy) wartość płatności kartą w sklepach wyniosła 29,6 mld zł. Była o 7,6 proc. wyższa niż rok wcześniej. Liczba transakcji urosła o ponad 15 proc., sięgając 322 mln.
Większą popularność kart widać także w statystykach handlowców. Z danych Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, zrzeszającej największe sieci handlowe, wynika, że udział płatności bezgotówkowych w funkcjonujących u nas hipermarketach rośnie o ok. 3 pkt proc. rocznie. W tym samym tempie spada udział gotówki.
Reklama
Zdaniem Michała Sadraka, analityka Open Finance, znaczenie gotówki maleje m.in. dzięki upowszechnianiu się płatności zbliżeniowych. – Wcześniej za drobne zakupy płaciliśmy gotówką, którą trzeba było wyjąć z bankomatu. Teraz coraz częściej korzystamy ze zbliżeniówek, co wpływa na wzrost liczby płatności kartami – mówi. Potwierdzać to mogą dane na temat średniej wysokości transakcji kartą w sklepach. Pięć lat temu pojedyncza płatność plastikiem opiewała na kwotę 114 zł. Dziś jest to niewiele ponad 90 zł. To tłumaczy też, dlaczego szybciej niż wartość transakcji kartami rośnie ich liczba.

Zdaniem Jarosława Sadowskiego, głównego analityka Expandera, na zmianę modelu korzystania z kart przez Polaków wpływ ma też polityka prowizyjna banków. – Większość wymaga dziś aktywnego korzystania z karty, wykonania w ciągu miesiąca przynajmniej kilku transakcji bezgotówkowych. W przeciwnym razie trzeba ponieść opłatę za utrzymanie karty, a klienci nie lubią tego robić – podkreśla Sadowski. Jednocześnie klienci nie chcą rezygnować z kart, o czym świadczy wciąż rosnąca liczba wydawanych plastików. – Zaczynają więc płacić kartami i przyzwyczajają się do ich używania. Trzeba przyznać, że polityka banków w tym zakresie zaczyna się sprawdzać – uważa specjalista z Expandera.

Analitycy spodziewają się, że prognozowany dalszy wzrost wymagań względem posiadaczy kart, wynikający m.in. z ustawowej obniżki opłat ponoszonych za obsługę kart przez sklepy, nie wpłynie negatywnie na transakcyjność, a może odnieść wręcz pozytywny skutek. Nie obawiają się także, że rezygnacja przez banki z tzw. money backów może przyczynić się do zmiany trendów na rynku. Programy te gwarantują premię za używanie kart. Banki rezygnują z nich z tych samych powodów, dla których zwiększają wymagania co do liczby transakcji. Na wzrost liczby i wartości transakcji bezgotówkowych niewątpliwie wpływ ma również rosnąca sieć akceptacji. Według danych NBP na koniec marca było w Polsce prawie 300 tys. terminali do przyjmowania kart. Z szacunków agentów rozliczeniowych wynika, że obecnie urządzeń tych może być już nawet 330 tys. sztuk. Dla porównania dwa lata temu było ich 250 tys.

>>> Czytaj też: Jak obniżka opłat za płatności kartami odmieni polską bankowość