Inaczej - o ile są zdolni do pracy - będzie im grozić utrata świadczeń. Rząd tłumaczy, że walczy w ten sposób z kulturą "uzależnienia od zasiłków". Sprawia ona, że wielu otrzymujących zasiłki Brytyjczyków nie czuje motywacji, by znaleźć sobie pracę.

"Pozostający długo bez pracy będą musieli zrobić coś w zamian za zasiłki. To pomoże im też znaleźć zatrudnienie. Będą wykonywać zajęcia użyteczne dla lokalnej społecznosći" - wyliczał dziś minster finansów George Osborne podczas corocznej konferencji Partii Konserwatywnej.

Zmiany dotyczą około 200 000 osób pobierających zasiłki od przynajmniej trzech lat, a oprócz tego korzystających z programu Work Programme. W jego ramach rząd płaci organizacjom - zarówno publicznym, jak i prywatnym - za znajdowanie obywatelom pracy. Jeśli mimo dwuletniego uczestnictwa w programie dana osoba wciąż nie znajdzie zatrudnienia, rząd weźmie ją pod lupę i oceni powody, dla których tak się stało. Następnie przedstawi jeden z trzech warunków, które bezrobotny będzie musiał spełnić, by dalej otrzymywać świadczenia.

>>> Czytaj też: Zasiłek dla bezrobotnych w Wielkiej Brytanii: bez znajomości angielskiego nie będzie pomocy

Reklama

Jedna możliwość przewiduje, że osoba ta będzie musiała codziennie meldować się w urzędzie pracy. Druga zakłada, że zostanie ona skierowana do pracy społecznej. Przez pół roku spędzi 30 godzin tygodniowo zbierając śmieci czy rozdając jedzenie bezdomnym. Rząd będzie też od niej wymagał, by poświęciła 10 godzin na aktywne szukanie pracy. Wreszcie jeśli rząd oceni, że osoba taka jest niezdolna do pracy z takich względów jak alkoholizm, problemy psychiczne czy analfabetyzm, wyśle ją na obowiązkowe szkolenie lub leczenie.

Tymczasem pomysł skrytykował już lewicowy think-tank Compass. Jego szef Neal Lawson stwierdził, że ludzie pozostający poza rynkiem pracy tak długo potrzebują "długoterminowej pomocy", a polityka rządu przyczyni się do ich "dalszego stygmatyzowania".

Eksperci rządowi oceniają, że koszt zmian to 300 milionów funtów, zapewniają jednak, że wszystko zwróci się z nawiązką, bo w rezultacie rząd wyda mniej na świadczenia.

Nowe rozwiązania mają wejść w życie w kwietniu przyszłego roku.

Brytyjczycy są podzieleni w kwestii pomocy społecznej. Według ostatniego sondażu, 51 proc. ankietowanych uważa, że świadczenia na Wyspach są za wysokie. Rok wcześniej podobnie myślało jednak o 11% więcej osób.