W sierpniu 2011 r. kłótnie o pułap zadłużenia w USA doszły do nowych szczytów, gdy agencja Standard & Poor’s po raz pierwszy w historii obniżyła długoterminowy rating amerykańskich obligacji rządowych, wyraźnie podkopując zaufanie zarówno wśród konsumentów, jak i przedsiębiorców. Szczególnie wyraźnie było to widać w wynikach ankiety Rezerwy Federalnej z Filadelfii, które w tamtym miesiącu drastycznie się pogorszyły - do minus 19 pkt. z 9,4 pkt. w lipcu 2011 r., co stanowiło najgorszy odczyt w okresie ożywienia i wywołało obawy o nową falę recesji. Tej ostatniej jednak uniknięto, a w czwartym kwartale gospodarka amerykańska przyspieszyła, odnotowując najlepszy kwartalny wzrost na poziomie 4,9 proc. (w ujęciu zannualizowanym) po tym, jak w trzecim kwartale 2009 r. rozpoczął się obecny okres ekspansji; jak do tej pory pierwszy kwartał 2011 r. jest jedynym, kiedy wzrost osiągnął wartość ujemną, w wysokości 1,3 proc.

W tamtym czasie sytuacja w Stanach się poprawiła, ale teraz być może przed nami nowa runda kłótni oraz wynikających z tego napięć na rynku. Rok budżetowy zaczął się 1 października, a budżetu nie uchwalono, przez co instytucje federalne wstrzymały działalność. Jeśli jednak stan ten potrwa tylko kilka tygodni, nie będzie miał zbyt destrukcyjnego wpływu na amerykańską gospodarkę, gdyż wszyscy konieczni pracownicy sektora publicznego nadal mają stawić się do pracy. Przekroczenie pułapu zadłużenia, a następnie wyczerpanie się awaryjnych środków finansowych to jednak zupełnie inna kwestia, a przewiduje się, że to drugie nastąpi pod koniec października lub na początku listopada. Przewiduję, że Kongres dojdzie do porozumienia, jak to już miało miejsce wiele razy, jednak im dłużej będzie się utrzymywać niepewność co do pułapu, tym gorsze skutki dla gospodarki, która poza tym wykazuje odporność w kontekście sekwestracji i rosnącego oprocentowania.

Na amerykańskim rynku pracy w ostatnich miesiącach impet nieco osłabł, jednak miejsc pracy w umiarkowanym tempie przybywa. W ciągu ostatnich 12 miesięcy w sektorze prywatnym przybyło 1,485 mln miejsc pracy, natomiast liczba wniosków o zasiłek była najmniejsza od sześciu lat. Tak samo rynek nieruchomości nieco osłabł wobec rosnącego oprocentowania kredytów hipotecznych, a w ciągu sześciu miesięcy licząc do sierpnia liczba pozwoleń na budowę rosła bardzo skromnie. Mimo to jednak spodziewamy się, że rynek nieruchomości będzie teraz nadal wnosił pozytywny wkład w gospodarkę, a opinii tej sprzyjają deweloperzy. Pozytywny wpływ na gospodarkę jest dwojakiego rodzaju: bezpośredni, poprzez inwestycje związane z samymi nieruchomościami, oraz pośredni, poprzez większą siłę nabywczą - wyższe ceny domów sprzyjają poprawie stanu bilansów gospodarstw domowych.

Główne ryzyko dla naszej prognozy dla Stanów Zjednoczonych ma charakter polityczny, gdyż Kongres ma moc znów zakłócić funkcjonowanie gospodarki. Spodziewam się jednak, że jakieś rozwiązanie zostanie szybko wypracowane i przewiduję, że w ostatnim kwartale roku wzrost przyspieszy. Pozwoli to Rezerwie Federalnej w końcu rozpocząć ograniczanie skali programu luzowania ilościowego – chociaż wykluczone jest podjęcie takiej decyzji w październiku. Spodziewam się, że amerykański PKB zwiększy się o 1,6 proc. w tym roku i o 2,7 proc. w 2014 r.

Reklama