Tadeusz Wilk ze Zrzeszenia powiedział IAR, że nawet jeśli polskie firmy dopuściły się uchybień, to kara jest znacznie przesadzona. Jednak według przewoźników pojazdy zatrzymywano często na podstawie dokumentów sfałszowanych przez Białorusinów. Agata Packa, która wraz z mężem prowadzi firmę transportową podkreśla, że unieruchomienie jedynego samochodu oznacza brak pieniędzy na życie i długi związane z koniecznością spłacania kredytów oraz leasingu.

Próba wyjaśnienia sprawy ze stroną białoruską nie przyniosła skutku. Dlatego transportowcy chcą prosić o pomoc premiera, ministra spraw zagranicznych i urzędników unijnych.

>>> Czytaj też: Branża transportowa spodziewa się trudnej II połowy 2013 r.