Równie trywialne jest mówienie, że niczego nie nauczyły się po kryzysie i ich chciwość przekracza granice rozsądku. Prawda jest bowiem taka, że pragnienie osiągania wysokich i najlepiej szybkich zysków jest wpisane w każdy biznes, nie tylko finansowy.

Jednak powtarzanie tych banałów jest konieczne, aby ludzie odpowiedzialni za nadzór i kształtowanie prawa dotyczącego instytucji finansowych nie ulegli pokusie posłuchania lobbingu tej branży. Po prostu muszą oni dbać o taki kształt systemu, który tę nadmierną chciwość trzyma w ryzach.

Kibicowałem posłom i senatorom, którzy dążyli do redukcji opłaty od transakcji kartami, jakie są pobierane przez organizacje płatnicze i przekazywane bankom. To był krok w stronę ograniczenia tej skłonności do zarabiania pieniędzy kosztem słabszych podmiotów. Ale decyzja Visy i MasterCard, aby podnieść inne opłaty, których wspomniana wyżej ustawa nie obejmuje, jest najlepszym dowodem, że za nią powinny przyjść inne.

Wbrew pozorom nie trzeba szukać rozwiązań, które zwiększą konkurencję na rynku płatności. O przewadze tych dwóch firm również w Polsce decyduje ich dostęp do bankowych sieci informatycznych. Aby to zmienić, wystarczy skorzystać z rozwiązań, znanych z telekomunikacji. Tam, w trakcie liberalizacji rynku, zdecydowano się na uwolnienie pętli abonenckiej, czyli zezwolono, aby dostawcą usług do klienta mogła być każda firma, niekoniecznie ta, która położyła kable.

Reklama

Takie samo rozwiązanie można zastosować w stosunku do banków. Wystarczy nakazać, aby dostęp do sieci bankowych mogła uzyskać każda firma, która spełnia określone wymagania. To ułatwi mniejszym konkurentom walkę z Visą i MasterCardem i jednocześnie utrudni im w przyszłości podnoszenie opłat.

Oczywiście ten ruch zwiększy konkurencję na rynku krajowym, ale to wystarczy, aby po raz kolejny doprowadzić do obniżki kosztów płatności bezgotówkowych. Oraz do rozwoju firm, które w przyszłości rzucą wyzwanie wielkim także i na arenie międzynarodowej.