Dokument zakłada, że Iran będzie wzbogacał uran jedynie do poziomu 5 procent, co ma zapobiec produkcji broni jądrowej. W zamian świat złagodzi nałożone wcześniej na Teheran sankcje. Decyzja wywołała radość w Iranie oraz zakłopotanie a nawet wściekłość polityków w Izraelu.

„To nasz wielki sukces” - mówił o podpisanym w Genewie porozumieniu irański prezydent Hassan Rouhani. Podkreślał, że jego krajowi udało się zachować podstawowe prawa, takie jak prawo do wzbogacania uranu. „Każdy może to interpretować jak chce, ale w dokumentach to prawo jest jasno wymienione. To porozumienie przełamuje nakładane na nas sankcje. Ściana zaczęła się kruszyć ubiegłej nocy, a z czasem proces będzie postępował“ - mówił Rouhani.

Z umowy ucieszyło się też wielu Irańczyków, którzy mają nadzieję, że złagodzenie sankcji pozwoli stanąć na nogi gospodarce kraju. W reakcji na umowę w Genewie wartość irańskiego reala, znacznie osłabionego w wyniku sankcji, wzrosła o ponad 3 procent w stosunku do amerykańskiego dolara.

Zupełnie inne nastroje panują w Jerozolimie - izraelscy politycy przekonują, że umowa nie powstrzyma Iranu przed wyprodukowaniem bomby atomowej. A premier Benjamin Netanjahu mówi o „historycznym błędzie” i zapowiada, że Izrael nie pozostanie bezczynny. „Izraela ta umowa nie wiąże. Nie możemy i nie pozwolimy, aby reżim, który wzywa do zniszczenia Izraela, osiągnął do tego narzędzia. Nie pozwolimy Iranowi na posiadanie broni nuklearnej” - powiedział Netanjahu.

Reklama

Nie jest jasne, czy jest to wyłącznie retoryka, czy zapowiedź interwencji militarnej.

>>> Czytaj również: Arabia Saudyjska też chce mieć bombę atomową