Taki rozwój wypadków nie budzi najmniejszych kontrowersji. Pomimo pierwszego od dwóch lat dodatniego odczytu wskaźnika CPI rok do roku w listopadzie (0,1 proc. r/r) nie podwyższono projekcji inflacji. Wręcz odwrotnie: CPI w 2014 roku ma wynieść 0,2 proc. (poprzednia prognoza 0,3 proc.), a w 2015 r. 0,3 proc. wobec 0,4 proc. uprzednio. W rezultacie frank minimalnie stracił na wartości. USD/CHF rósł do 0,8885 a EUR/CHF do 1,2240.

Od pięciu kwartałów tempo wzrostu szwajcarskiej gospodarki okazuje się wyższe niż zakładał to konsensus. Dynamika cen konsumenckich w listopadzie po raz pierwszy od dwóch lat przybrała wartość dodatnią. Poprawiające się fundamenty skutkowały aprecjacją franka w historycznie niesprzyjających tej bezpiecznej walucie okolicznościach: hossie na giełdach i przy trwającej normalizacji nastrojów na europejskich rynkach długu. W ostatnich dwóch tygodniach to właśnie frank był liderem umocnienia w gronie G-10. Fakt, że drugą najsilniejszą walutą w tej grupie jest dolar nowozelandzki, czyli waluta stawiana na drugim biegunie pod względem charakterystyki dobitnie dowodzi, że kierunek notowaniom nadają jeszcze czynniki lokalne, a nie globalny trend w notowaniach dolara wynikający z perspektyw polityki Fed.

W ostatnich dniach EUR/CHF naruszał 1,22 po raz pierwszy od maja, a USD/CHF znalazł się najniżej od dwóch lat. W kategoriach efektywnych (koszyk, w którym wagi przyznawane są na podstawie struktury handlu zagranicznego) szwajcarska waluta jest najsilniejsza od wprowadzenia minimalnego kursu EUR/CHF w III kwartale 2011 roku. Choć posiedzenia SNB historycznie nie dawały impulsu do osłabienia, to bank może dać rynkowi do zrozumienia, że frank znów szkodzi eksportowi, a groźba deflacji nadal pozostaje realna. W rezultacie nie widzimy pola do kontynuacji umocnienia szwajcarskiej waluty, co potwierdza również rynek opcji walutowych.