Rok 2013 upłynął pod znakiem rozbudowy i modernizacji sieci komórkowych. Jak zmieniła się w tym czasie sieć Orange?
W tej chwili mamy zmodernizowane ponad 80 proc. sieci m.in. w Warszawie, Krakowie, Poznaniu i we Wrocławiu. Robimy to w ramach projektu RAN Sharing, który rozpoczął się dwa lata temu. Współpracujemy przy nim z T-Mobile. Dzięki niemu zdecydowanie wzrosła liczba stacji bazowych, z których mogą korzystać nasi klienci. Koniec modernizacji w całym kraju planujemy na połowę przyszłego roku.
Co to oznacza dla osób korzystających z sieci?
Przede wszystkim wzrósł zasięg, poprawiła się jakość połączeń i dostępność szybkiego, mobilnego internetu. Największe zmiany dotyczą technologii 3G, która służy głównie do transmisji danych. W miejscach, gdzie mamy już zmodernizowaną sieć zasięg wzrósł o kilkadziesiąt punktów procentowych i – co ważne – zwłaszcza wewnątrz budynków. Przed rozpoczęciem projektu do szybkiego internetu dostęp miało ok. 60 proc. Polaków. Kiedy go zakończymy, będzie prawie 99 proc. Skok jest kolosalny i dotyczy kilku milionów osób, które dotychczas mogły korzystać co najwyżej z technologii EDGE. Umożliwia ona transmisję danych z prędkością ok. 0,25 Mb/s, a w 3G osiąga się prędkość do 42 Mb/s. Co więcej, modernizowana sieć jest od razu przygotowywana pod technologię LTE.
Reklama
Jak postępują prace nad budową sieci LTE?
Dziś mamy prawie 900 stacji bazowych w 45 miejscowościach, z których można korzystać z LTE. Chcielibyśmy, aby w połowie przyszłego roku połowa mieszkańców Polski była w zasięgu sieci LTE Orange. Docelowo planujemy, aby technologia LTE była dostępna w każdym mieście liczącym powyżej 30 tys. mieszkańców oraz w mniejszych miejscowościach będących częścią aglomeracji. Weźmiemy też pod uwagę potencjał miejscowości turystycznych i wypoczynkowych, czyli tam, gdzie przebywają nasi klienci. Harmonogram prac jest związany z naszymi zobowiązaniami wobec partnera, czyli T-Mobile. Korzystamy bowiem, w ramach podpisanej umowy, z ich częstotliwości 1800 MHz. Urząd Komunikacji Elektronicznej, przyznając rezerwacje 1800 MHz, określił, że zasięg LTE ma być uruchomiony na co najmniej 3200 stacjach bazowych najpóźniej w czerwcu 2015 r.
Wtedy zakończy się budowa sieci LTE działającej na częstotliwości 1800 MHz. Co dalej?
Trzeba będzie dalej myśleć o rozwoju i szukać możliwości, aby więcej klientów mogło korzystać z najnowszych technologii. Miasta z oczywistych względów są priorytetem, ale wyzwaniem jest także, jak szybko budować zasięg np. wzdłuż nowych autostrad i tras szybkiego ruchu. Nie mówiąc już o terenach słabo zurbanizowanych.
Zobacz też najnowszy raport Eurostatu zawierający dane o dostępie do internetu w Polsce i Europie
Ile spółka wydała i wyda na rozbudowę sieci?
Koszty oczywiście nie są małe, ale wydatki udało się nam znacznie ograniczyć dzięki współpracy w ramach Networks oraz wybraniu tych samych dostawców sprzętu, z którymi już współpracowaliśmy. Chodzi o Huawei i Nokię Siemens Networks (obecnie Nokia Solutions and Networks). Ponadto do ponownego użycia nadawała się część urządzeń, które zostały zmodernizowane w latach 2009–2010.
Czy technologia EDGE odejdzie do historii?
Myślę, że będzie używana jeszcze przez wiele lat. Po pierwsze dlatego że klienci będę wciąż korzystać z telefonów starszej generacji. Po drugie będzie wykorzystywana w komunikacji M2M, czyli machine to machine. Chodzi np. o autoryzację transakcji kartami płatniczymi, zdalne odczytywanie liczników energii itp. Jednak na pewno o tej technologii zapomną ci, którzy mają smartfony i modemy łączące się z internetem.
Czy szybkość transferu danych to główny powód przebudowy sieci?
Decyzję o modernizacji podjęliśmy na przełomie lat 2009/2010. Pojawiły się nowe technologie, takie jak HSPA+DC, których wcześniej nie mieliśmy. Konkurencyjni operatorzy, którzy budowali swoje sieci później od nas, byli w lepszej sytuacji. Dlatego zdecydowaliśmy się na inwestycje w modernizację infrastruktury mobilnej. A skoro i tak trzeba było przebudować infrastrukturę, to szukaliśmy modelu, który z jednej strony byłby korzystny dla klientów i spełniał ich oczekiwania, z drugiej dawałby nam oszczędności. Takim modelem jest właśnie projekt RAN Sharing. Mamy dostęp do infrastruktury naszego partnera, więc możemy ograniczyć koszt funkcjonowania sieci, np. likwidując nadajniki tam, gdzie dublowały się maszty obu operatorów. Jednak najważniejszymi argumentami przemawiającymi za przebudową sieci były rosnąca liczba przesyłanych danych i komfort dla naszych klientów. Pojawiły się nowe urządzenia i usługi. Coraz więcej osób ma smartfona, który praktycznie cały czas jest online, sprawdza pocztę, pogodę czy posty na Facebooku. Co więcej, ilość przesyłanych danych będzie systematycznie rosła i trzeba być na to przygotowanym.
Na jak długo wystarczy obecna modernizacja sieci mobilnej, zanim zabraknie w niej miejsca na przesyłane dane?
Tutaj z pomocą przychodzi właśnie technologia LTE, w którą inwestujemy. Tak jak telefony łączące się z siecią 3G wypierały urządzenia działające jedynie w sieciach 2G, tak stopniowo LTE 4G przejmie transfer danych z sieci 3G. Dlaczego? Bo LTE ma dużo większą pojemność. Jeśli w przyszłym roku wygramy aukcję i zdobędziemy częstotliwość 800 MHz, to sieć LTE 1800 uzupełniona o sieć LTE 800, a w centrach miast o LTE 2600, zapewni dostęp do bardzo szybkiego internetu 99 proc. Polaków. Wtedy na co najmniej kilka – kilkanaście lat będziemy mieć z głowy problem zapychania się sieci przez wysyłanie coraz większej ilości danych.
>>> Przeczytaj więcej o tym, jak operatorzy komórkowi modernizują sieci
ikona lupy />
Maciej Zengel, dyrektor odpowiedzialny za projekty infrastrukturalne i rozwój w Orange Polska / DGP