Zgromadzone na nim środki były zabezpieczeniem na wypadek, gdyby któreś PTE musiało dopłacić do rachunków swoich klientów, a zabrakło mu pieniędzy. Środki z funduszu – blisko miliard złotych – mają zostać zwrócone wpłacającym, czyli powszechnym towarzystwom emerytalnym. Każde dostanie część proporcjonalną do wartości aktywów netto otwartego funduszu emerytalnego, którym zarządza.
Ten miliard zgodnie z przepisami będzie stanowić przychód towarzystw. Ale kosztów związanych z uzyskaniem tej kwoty praktycznie nie będzie. – Koszty rozpoznały PTE już wcześniej z racji dokonywania wpłat na fundusz gwarancyjny, skutkiem czego płaciły mniejsze podatki. Teraz więc będą musiały te kwoty opodatkować – wyjaśnia Piotr Maksymiuk, doradca podatkowy w Baker & McKenzie. – Jednorazowo mogą wykazać bardzo wysoki zysk – dodaje.
To, czy tak będzie, zależy między innymi od kosztów. W 2012 r. koszty związane z zarządzaniem OFE wyniosły ok. 700 mln zł. Danych za cały rok ubiegły jeszcze nie ma, ale po trzech kwartałach było to ponad 500 mln zł, co oznacza, że wynik za cały rok będzie zbliżony do zanotowanego w 2012 r.
Drugim czynnikiem, od którego zależy skala tegorocznego zysku, są przychody. Przede wszystkim PTE wezmą mniej za zarządzanie OFE, z czego w 2013 r. mogły uzyskać ponad 1 mld zł, a także będą pobierać mniejsze prowizje od składek (w ub.r. mogło to być ponad 400 mln zł) ze względu na obniżkę stawek oraz oddanie części wpłat ZUS-owi. Gdyby wziąć pod uwagę te dwa czynniki, to obniżka wpływów mogłaby wynieść blisko połowę wyniku ubiegłorocznego, czyli mogą one sięgnąć 700 mln zł. Doliczając do tego ów miliard z rachunku gwarancyjnego, przychody mogą wynieść ok. 700 mln zł, zaś zysk – ok. 1 mld zł. To byłby rekord.
>>> Czytaj też: Emerytury: PTE zarobiły miliony, OFE straciły miliardy
PTE nie chcą się na ten temat wypowiadać. – To sprawy techniczne, nie mamy tu czego komentować – usłyszeliśmy w jednym z nich.
Zdaniem części ekspertów robią tak dlatego, że po prostu nie chcą mówić o swojej ogromnej rentowności.
– Wcale mnie nie dziwi, że fundusze nie chcą się chwalić, jakie to są zyskowne, tym bardziej że właśnie ten element był przedmiotem dyskusji, w wyniku której odebrano OFE ponad połowę aktywów – zaznacza prof. Witold Orłowski, ekonomista PwC.
Jednak pojawiają się i inne opinie. Mirosław Gronicki, członek Komitetu Obywatelskiego ds. Bezpieczeństwa Emerytalnego, dodaje, że ustawodawca „ofiarował” ten miliard PTE, aby uciąć wszelkie komentarze. – Te pieniądze powinny trafić na rachunki członków OFE, a nie PTE, jednak ktoś znów rozporządził nie swoimi pieniędzmi w sposób, który jest dla niego wygodny – wyjaśnia ekonomista. – Do kasy państwa wpłynie w formie podatku 190 mln zł, a PTE mają zasznurowane usta. Nie mogą ani skrytykować pomysłu, ani go pochwalić, bo i w jednej, i drugiej sytuacji naraziłyby się na krytykę – dodaje.
W ocenie Gronickiego PTE powinny ten miliard przeznaczyć na stworzenie wewnętrznego funduszu gwarancyjnego, aby zapewnić sobie prywatną reasekurację na wypadek nietrafionych inwestycji.
Co ciekawe, za zbliżoną opcją opowiadały się same towarzystwa emerytalne. Izba Gospodarcza Towarzystw Emerytalnych proponowała Markowi Buciorowi, wiceministrowi pracy, aby zamiast fundusz likwidować, uczynić go częścią OFE. To rozwiązanie wg IGTE byłoby też tańsze. – Będzie wówczas zarządzany w ramach OFE. Tym samym fundusz ten będzie rósł tak jak OFE i koszty jego obsługi będą dużo niższe – czytamy w piśmie przesłanym do resortu pracy.
>>> Czytaj też: Wartość jednostek rozrachunkowych OFE - słaby wynik w grudniu