ikona lupy />
Logo Facebooka zrobionie z wielu małych zdjęć w nowym centrum przechowywania danych Facebook w pobliżu koła podbiegunowego w szwedzkiej miejscowości Lulea, 12. czerwca 2013. / Bloomberg / Simon Dawson

Do niedawna socjologowie mediów świat dzielili na BC (before computers, czyli przed komputerami) i AC (after computers, po pojawieniu się komputerów). Dziś mówi się o erach BF i AF, czyli przed Facebookiem i po nim. Dekadę od powstania tego serwisu społecznościowego swoje konto ma w nim co piąty mieszkaniec ziemi (w tym ponad jedna trzecia Polaków), a w styczniu tego roku wycena firmy przekroczyła 150 mld dol. Do tej pory w historii nie tylko biznesów internetowych, ale w ogóle biznesów jedynie Google urosło równie szybko w równie krótkim czasie. Nigdy jednak też nie pojawiło się równie wiele krytycznych głosów co do przyszłości Facebooka, przewidujących jego rychły zmierzch.

Najgłośniejsze było niedawne wyliczenie przedstawione przez Johna Cannarella i Joshuę A. Spechlera z Uniwersytetu w Princeton, którzy używając matematycznych modeli, do tej pory wykorzystywanych przy badaniu rozwoju epidemii, ogłosili, że Facebook idzie drogą, jaką podążał już MySpace, który po tym jak od 2003 do 2008 r. bił rekordy popularności, niespodziewanie stracił serca i portfele użytkowników. W Polsce podobnie wyglądała historia Naszej Klasy. Kiedy doszła do krytycznej liczby 14 mln kont, zaczęła tracić zainteresowanie i w utrzymaniu pozycji nie pomogła jej nawet zmiana brandu na NK.pl. Według naukowców z Princeton sukces Facebooka będzie zarazem przyczyną jego klęski i do 2017 r. serwis Marka Zuckerberga straci aż 80 proc. użytkowników. – Rzeczywiście dziś dla Facebooka największym zagrożeniem jest to, że zaczyna mieć za dużo kont. Kiedy dostaje się zaproszenie do zostania znajomymi od własnego rodzica, pracodawcy czy kontrahenta, coraz więcej osób się zniechęca. Po prostu przestaje być cool – tłumaczy Andrzej Garapich, prezes zarządu Polskich Badań Internetu.

Tuż po analizie Princeton zarząd Facebooka przedstawił wyniki firmy za IV kw. 2013 r. A te okazały się zaskakująco dobre. Łączne przychody firmy sięgnęły 2,59 mld dol., co w porównaniu z IV kw. 2012 r. stanowi wzrost o 63 proc., przychody z działalności reklamowej wyniosły 2,34 mld dol., czyli były o trzy czwarte większe niż przed rokiem, a aż ponad połowa z nich pochodziła z platform mobilnych, gdy w 2012 r. była to zaledwie jedna czwarta. – Facebook całkiem mocno nas zaskoczył swoją umiejętnością zmiany modelu biznesowego, skupieniu się na mobilach i zdolnością pozyskania nowych użytkowników – przyznała Debra Aho Williamson, analityk rynku reklamy cyfrowej z firmy eMarketer. – Stanowczo jest na dobrej drodze, by stać się firmą dojrzałą biznesowo. A żeby osiągnąć ten stan, musi jeszcze przekonać reklamodawców, by przeznaczali większą część swoich budżetów na social media – dodawała w rozmowie z „The Telegraph”.

Reklama

Menedżerowie portalu doskonale wiedzą, że to właśnie jest kluczowym wyzwaniem stojącym przed Facebookiem. Na razie wśród reklamodawców świadomość, że średnio jeden funt wydany na tradycyjną reklamę zwraca się w postaci 3 funtów wydanych przez konsumentów, wciąż przeważa nad tym, ile lajków zebrała dana marka czy firma na Facebooku. By zmienić tę sytuację, firma Zuckerberga podpisała porozumienie z Datalogix, agencją specjalizującą się w analizach sprzedażowych, tak by dzięki jej badaniom klienci mieli pewność, że obecność na Facebooku naprawdę krzepi.

>>> Polecamy: Rządy kontrolują zawartość Facebooka

By to się udało, serwis musi jeszcze rozstrzygnąć, jak zagospodarować ogromne zasoby danych użytkowników. I to tak, aby nie tylko na tym zarobić, ale także by ci użytkownicy nie poczuli się wykorzystywani tak bardzo, że serwis porzucą. – To Facebook jest w ogromnej części odpowiedzialny za rewolucję w postrzeganiu prywatności, jaka zaszła w ostatnich latach. Nie bez powodu Zuckerberg regularnie i wyraźnie akcentuje, że dziś to wcale nie jest taka wielka wartość – tłumaczy Garapich.

Dzięki połączeniu tych dwóch działań: czyli lepszej wiedzy o mechanizmach marketingowych i przekonaniu internautów, że na Facebooku mogą czuć się bezpiecznie, ten serwis ma zacząć więcej zarabiać na reklamie. Mark Zuckerberg kilka dni temu w wywiadzie dla Bloomberga przyznał, że dziś jego głównym celem jest tak skonfigurować treściowo i czasowo reklamy, by w odczuciu użytkowników serwisu nie odróżniały się niemal od treści umieszczanych przez samych internautów.

Drugim kierunkiem, który oficjalnie jest wskazywany przez Zuckerberga jako szansa dla jego portalu, jest rozwój internetu na świecie, a tym samym zwiększenie liczby potencjalnych przyszłych użytkowników. – Tylko jedna trzecia światowej populacji ma dostęp do internetu, a i tak ogromna część ma skromne doświadczenia z siecią – mówi Zukcerberg. – Dlatego w 2014 r. skupimy się na zacieśnieniu współpracy z dostawcami sieci mobilnej z całego świata i wpieraniu rozwoju różnych modeli dostępu do sieci – dodaje.

Twórca Facebooka, który w tym roku skończy 30 lat, wie doskonale, że tylko dalszy i nieprzerwany wzrost serwisu, w tym wzrost liczby jego użytkowników, może przekonywać krytyków, że Facebook jeszcze długo nie skończy.

>>> Kartele narkotykowe też promują się na Facebooku. Czytaj więcej