W 2005 r. 58 proc. mężatek z wykształceniem średnim miało mężów z takim samym wykształceniem, wynika z badań ekonomisty Jeremy’ego Greenwooda z University of Pennsylvania i jego trzech współpracowników. W 1960 r. ten odsetek wynosił tylko 42 proc.

Podobna korelacja występuje też w przypadku wykształcenia wyższego. W 2005 r. 43 proc. mężatek z dyplomem szkoły wyższej miało męża z takim samym poziomem wykształcenia. To wzrost o 10 pkt proc. w stosunku do 1960 r.

Jakie są skutki takiego wzrostu selekcji? Po pierwsze, zwiększa to nierówność dochodów w społeczeństwie. Greenwood i współpracownicy obliczyli, że gdyby ludzie brali śluby losowo z przedstawicielami wszystkich grup, współczynnik Giniego dochodów gospodarstw domowych w Stanach Zjednoczonych w 2005 r. spadłby z 0,43 do 0,34 (współczynnik spada, gdy spada nierówność). To by z nawiązką zrekompensowało cały wzrost nierówności, który zaczął się pod koniec lat 60-tych. (To porównanie nie jest do końca uprawnione, bo nawet w tamtym okresie występowało kojarzenie selektywne. To jednak pokazuje skalę zjawiska).

Selekcja małżeńska ma również wpływ na udział kobiet w sile roboczej. Od lat 70-tych korelacja pomiędzy zarobkami mężów i żon podwoiła się, wynika z badania Christiana Bredemeiera i Falka Juessena z Uniwersytetu w Dortmundzie. W tym samym okresie godziny pracy żon mężczyzn zarabiających najwięcej wydłużyły się bardziej niż godziny pracy żon mężczyzn zarabiających najmniej. W latach 70-tych żony mężczyzn z pierwszej grupy pracowały mniej niż pozostałe mężatki. Kojarzenie selektywne zmieniło ten wzorzec.

Reklama

>>> Komisja Europejska ocenia, że kobiety w Europie wciąż pracują 59 dni w roku „za darmo”. Powód? Firmy nadal mniej płacą paniom niż mężczyznom zatrudnionym na tych samych stanowiskach.

To zjawisko może również wpływać na mobilność geograficzną. Mobilność między stanami spada według badań Raven Molloy i Christophera Smitha z Rezerwy Federalnej oraz Abigail Wozniak z Uniwersytetu Notre Dame.

Jako członek zarządów organizacji nonprofit widziałem wiele ofert pracy, które zostały odrzucone, bo praca wymagałaby przeprowadzki, a małżonkowie kandydatów nie chcieli się rezygnować z własnej kariery. Ponieważ znalezienie dwóch dobrych stanowisk pracy w innym mieście jest znacznie trudniejsze niż znalezienie jednego, czy to możliwe, że problem podwójnego przeniesienia dla par o coraz bardziej zbliżonych zarobkach i wykształceniu negatywnie wpływa na mobilność?

Pary z wyższym wykształceniem mieszkają zazwyczaj w dużych miastach, ponieważ tam łatwiej im obojgu znaleźć odpowiednie zatrudnienie, wskazują Dora Costa z Massachusetts Institute of Technology oraz Matthew Kahn z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles. Kolejny dowód to sama stopa mobilności międzystanowej. Od lat 80-tych te wskaźniki dla poszczególnych stanów spadły niemal o połowę w przypadku małżeństw dwóch pracujących osób, natomiast mobilność osób wolnych i bezrobotnych spadła tylko o jedną trzecią. Jednak Molloy znalazła dowody na to, że te zróżnicowane trendy mają jedynie skromny wpływ na całkowitą mobilność (po uwzględnieniu innych czynników).

W każdym razie kojarzenie selektywne wskazuje, dlaczego zasypanie podziału między bogatymi a biednymi jest tak trudne. Jeśli nierówności społeczne są częściowo spowodowane sposobem dobierania się ludzi w pary, co można na to poradzić?

>>> Dzisiejsza ogromna nierówność społeczna prawdopodobnie nie jest wynikiem spisku ani wielkich różnic w umiejętnościach poszczególnych osób - pisze Mark Buchanan w najnowszym felietonie pt. Czy nierówność społeczna zbliża się do punktu krytycznego?