5 grudnia, dokładnie o 16:00:00, czyli w momencie zamknięcia indeksu Nasdaq, firma Ulta Salon Cosmetics & Fragrance ogłosiła niższe od prognoz zarobki. Do 16:00:01, czyli w przeciągu sekundy, której Nasdaq potrzebuje na obliczenie ostatecznej ceny akcji, automatyczni traderzy z bezpośrednim dostępem do wiadomości zbili już cenę akcji Ulty o 3 proc.
Ten przypadek pokazuje, że wyczucie czasu przy podawaniu informacji jest sprawą kluczową i że handel na ich podstawie jest coraz szybszy. Komputery przetwarzają wiadomości tak prędko, że mogą zmieniać ceny akcji szybciej niż giełdy są w stanie je obliczyć. Firmy technologiczne obiecują traderom możliwość składania ponad 20 tys. zamówień na sekundę przy pomocy jednego szybkiego łącza.

Jakie więc – jeśli w ogóle – ma to konsekwencje dla zwykłego inwestora? Jak pisałem wcześniej, na pewno umożliwia to powstawanie szeregu nowych rodzajów niestabilności rynkowych. Ale prawdę mówiąc ma też swoje zalety.

Rynki, żeby funkcjonować płynnie, muszą szybko reagować na informacje – a te same w sobie płyną w coraz szybszym tempie. Jeśli nie reagowałyby wystarczająco szybko, ceny akcji nie odzwierciedlałyby dostępnych informacji, a zwykli inwestorzy ponosiliby większe ryzyko kupna lub sprzedaży akcji w złej cenie. Funkcja odkrywania ceny jest jednym z najważniejszych powodów, dla których gospodarka rynkowa jest uważana za najlepszy rodzaj systemu gospodarczego.

>>> Co robią maklerzy, kiedy na parkiecie nic się nie dzieje?

Reklama

Nowe badania opublikowane przez Austina Geriga, fizyka i eksperta od matematyki finansowej z Uniwersytetu Oxfordzkiego, sugerują, że handel z wysoką częstotliwością za pomocą automatycznych systemów informatycznych (high frequency trading, HFT) polepsza na rynku funkcję odkrywania cen. Sprawia on bowiem, że ceny papierów wartościowych, które powinny zmieniać się jednocześnie, faktycznie to robią.

Załóżmy na przykład, że zła pogoda spowoduje zwiększenie się kosztów surowców potrzebnych do wytwarzania napojów gazowanych. Natychmiast spadnie cena akcji Coca-Coli, ale udziały w mniej prominentnych spółkach z tego segmentu nie zareagują równie szybko. Przetrawienie tych informacji, wyciągnięcie z nich wniosków i odpowiednie zsynchronizowanie cen zabiera rynkowi trochę czasu.

Gerig, korzystając ze szczegółowych danych giełdy Nasdaq, odkrył, że traderzy HFT wzmacniają i znacznie przyspieszają proces synchronizacji. W roku 2000 zmiana ceny jednych akcji wywoływała podobną zmianę cen w powiązanych z nią spółkach zajmowała kilka minut. Dziś dzieje się to w mniej niż 10 sekund.

To powinno pocieszyć zwykłych inwestorów, którzy działają dużo wolniej i nie mają możliwości zbierania i przetwarzania informacji w takim tempie. Jak pokazał przypadek Ulty, komputery i telekomunikacja sprawiły, że wolniejsi inwestorzy są słabsi od tych, którzy są lepiej poinformowani. Jednak bez HFT ich przewaga byłaby jeszcze większa. Traderzy pracujący z wysoką częstotliwością, szukając zysków dla siebie, pomagają przy okazji zwykłym inwestorom w szybszym podejmowaniu lepszych decyzji. W przypadku Coca-Coli i Pepsi wolniejszy inwestor zapłaciłby odpowiednią cenę zamiast przepłacać komuś, kto wiedział już, że akcje Pepsi spadną chwilę po Coca-Coli.

Badania Geriga potwierdzają to, o czym niektórzy inwestorzy mówili od lat. Ich wyniki są dodatkowo ciekawe z naukowego punktu widzenia. Gerig stwierdził bowiem, że synchronizacja cen pomaga w podejmowaniu decyzji zwykłym inwestorom. Naukowcy przyjęli podobny punkt widzenia jeśli chodzi o zsynchronizowane zachowania w biologii – dotyczy to na przykład stad ptaków czy ławic ryb. Zwykle zakładamy, że szybkość i dokładność wykluczają się nawzajem, ale grupy zwierząt wykorzystują synchronizację do szybszego podejmowania dokładniejszych decyzji. Ławica ryb gromadzi zasoby skanując teren wieloma parami oczu na raz, a synchronizacja pozwala im szybko zareagować na dowolne zagrożenie.

Nie oznacza to jednak, że HFT to skończone dobro. Wiemy, że stosujący tę metodę traderzy często uciekają z rynku kiedy pojawiają się kłopoty, wycofując swoje zamówienia właśnie wtedy, kiedy rynek najbardziej ich potrzebuje. Amerykański regulator rynku finansowego pracuje z kolei nad nowymi zasadami, które uniemożliwiłyby podejrzane praktyki, takie jak stosowanie programów komputerowych, które oszukują się nawzajem, powodując ruchy cenowe, na których mogą skorzystać.

Ale przynajmniej w jednym aspekcie wszystkie te błyskawiczne są dla zwykłych inwestorów korzystne. Warto jednak przyznać, że prawda rzadko jest jednoznaczna.

Autor jest fizykiem i felietonistą Bloomberga.

>>> Czytaj również: Jak inwestować w produkty strukturyzowane?