W zeszłym roku ambasador Hiszpanii wysłuchał już trzech takich protestów, ale spór nie wygasa.

Tym razem Brytyjczycy skarżyli się na wtargnięcie na swoje wody hiszpańskiego statku oceanograficznego, któremu towarzyszył ścigacz żandarmerii guardia civil. MSZ w Londynie podkreśliło, że doszło do naruszenia suwerenności brytyjskiej nad Gibraltarem.

Ta suwerenność nad sześcioma kilometrami kwadratowymi skalistego przylądka, potwierdzona traktatem z 1713 roku, jest jednak solą w oku Hiszpanii. W zeszłym roku doszło już do kilku poważnych incydentów na wodach Gibraltaru, włącznie z użyciem broni przez hiszpańskich żandarmów. Hiszpanie zarzucają władzom Gibraltaru, że usypały nielegalną rafę z betonu, utrudniającą ich rybakom połowy na zatoce Algeciras. Rząd Gibraltaru twierdzi, że nielegalne były połowy, a nie rafa. Latem zeszłego roku strona hiszpańska wprowadziła w odwecie tymczasową kontrolę graniczną, powodując ogromne korki, równie niewygodne dla obywateli obu stron i turystów.

Londyn odmawia rokowań o podzieleniu się z Hiszpanią suwerennością. Powołuje się przy tym na wolę mieszkańców Gibraltaru, którzy dwukrotnie, w 1967 i 2002 roku, przegłosowali w referendum utrzymanie związku z koroną brytyjską.

Reklama