Bieżący tydzień na rynku krajowym rozpoczął się od kontynuacji przeceny złotego. Jeszcze podczas sesji europejskiej wzrost awersji do ryzyka w związku z zaostrzeniem sytuacji na Ukrainie (kolejne akty przemocy separatystów, tym razem w Odessie) i niepokojącymi danymi z chińskiej gospodarki (przemysłowy indeks PMI zrewidowany w dół, poniżej konsensusu) pchnęły kurs EUR/PLN w okolice 4,21.

Wciąż większych zmian nie widać na rynku głównej pary walutowej. Euro nie podjęło jeszcze próby testu lokalnego oporu na 1,3905 USD (maksimum z 11.04) i nadal nie może poradzić sobie ze wesparciem na 1,38 USD. Wczoraj większym wahaniom nie sprzyjała absencja graczy londyńskich, jak również kalendarz makroekonomiczny. Oprócz inflacji PPI dla strefy euro i indeksów PMI i ISM dla sektora usług USA nie zawierał on innych ważnych z punktu widzenia inwestora walutowego publikacji, a zaprezentowane lepsze dane zza oceanu w ocenie graczy nie były najwyraźniej na tyle silne by dać wsparcie dla przecenionej w piątek wieczorem, amerykańskiej waluty.

Najpewniej powodem obecnej stabilizacji jest poczucie, że do końca bieżącego roku Fed będzie się trzymał wyznaczonego harmonogramu zakładającego ograniczanie skupu aktywów o 10 mld USD na każdym z posiedzeń, by około połowy przyszłego roku rozpocząć podnoszenie stopy Funduszy Rezerwy Federalnej. Szanse na większy ruch na rynku mogą pojawić się po środowym wystąpieniu prezesowej Fed w Kongresie, choć tak naprawdę w tym tygodniu liczyć się będzie przede wszystkim posiedzenie EBC i dalszy przebieg wydarzeń na Ukrainie. Niemniej rynek spodziewa się, że J.Yellen ustosunkuje się do ostatnio publikowanych danych licząc na dokładniejsze określenie perspektywy polityki monetarnej amerykańskiego banku centralnego. Tymczasem w ostatnich dniach oczekiwanie na powściągliwość prezesa M.Draghi-ego w kwestii zastosowania instrumentów przeciwdziałających niskiej inflacji wzięło górę nad innymi czynnikami dźwigając euro/dolara do najwyższego poziomu od ponad trzech tygodni.

Z technicznego punktu widzenia budowanie konsolidacji po okresie wyraźnego trendu zwyżkowego (z czym mamy do czynienia od marca br. do chwili obecnej) daje więcej szans na jego kontynuację niż na odwrócenie, co w praktyce oznaczać może rychłe przetestowanie tegorocznych maksimów euro, które zostały ustanowione w połowie marca na 1,3966 USD. Nie wykluczamy też, że jeśli M.Draghi nic nie zrobi, czy też nic nie zadeklaruje i wciąż będzie przekonywał, że sytuacja gospodarcza w strefie euro jest pod kontrolą, jeszcze w tym tygodniu EUR/USD zahaczy o opór na 1,40.

Reklama

Pomimo oczekiwanej aprecjacji euro wobec dolara złoty pozostawać będzie na niskich poziomach przynajmniej do 25 maja, czyli do dnia zaplanowanych na Ukrainie wyborów prezydenckich, które Moskwa będzie zapewne próbowała zdyskredytować. Wcześniej, bo już w najbliższy piątek (9 maja) przypada zaś Dzień Zwycięstwa, podczas którego Kreml będzie chciał zapewne pokazać swoją siłę. Te obydwa wydarzenie nie pozostaną bez wpływu a rynek, co oznacza że w najbliższych dniach należy spodziewać się dalszej deprecjacji naszej waluty. Najwięksi pesymiści porównują obecną sytuacje do tej z 2008 roku, kiedy to Rosja napadła na Gruzję, co mocno osłabiło rubla, ale jeszcze mocniej uderzyło w inne waluty Europy Wschodniej, w tym w naszego złotego, wróżąc silne wzrosty notowań par złotowych.

Dziś rozpoczyna się dwudniowe posiedzenie RPP. Spodziewane utrzymanie stóp procentowych na dotychczasowym poziomie i niskie prawdopodobieństwo zmiany tonu komentarza sprawi, że przejdzie ono przez rynek niezauważone. Waluta nasza nadal pozostawać będzie pod wyraźnym wpływem nastrojów na rynku globalnym. Na świecie poznamy zaś indeksy PMI dla strefy euro i jej największych gospodarek, sprzedaż detaliczną w krajach E18 i bilans handlowy w USA. Nie powinny one jednak istotnie zmienić obrazu technicznego euro/dolara.

Niniejszy materiał ma charakter wyłącznie informacyjny oraz nie stanowi oferty w rozumieniu ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks Cywilny. Informacje zawarte w niniejszym materiale nie mogą być traktowane, jako propozycja nabycia jakichkolwiek instrumentów finansowych, usługa doradztwa inwestycyjnego, podatkowego lub jako forma świadczenia pomocy prawnej. PKO BP SA dołożył wszelkich starań, aby zamieszczone w niniejszym materiale informacje były rzetelne oraz oparte na wiarygodnych źródłach. PKO BP SA nie ponosi odpowiedzialności za skutki decyzji podjętych na podstawie informacji zawartych w niniejszym materiale.