Wpływy z VAT po czterech miesiącach tego roku są o 20 proc. wyższe niż rok temu. Tymczasem rząd w budżecie założył bardzo ostrożnie, że w całym roku przekroczą minimalnie zeszłoroczne. Średnio dochody z wszystkich podatków były wyższe o około 10 proc. niż rok temu. To oznacza, że 2014 r. dla budżetu zamknie się dużo lepiej od oczekiwań. – W styczniu zakładałem, że wpływy będą wyższe o 8 do 10 mld zł od założonych przy prognozie wzrostu 3 proc. PKB, a może on być nieco wyższy – mówi prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club.

Powodem wzrostów jest zwiększający się popyt wewnętrzny, który napędza PKB. Polacy więcej kupują i inwestują, więc zyskuje na tym budżet.

– Teraz mamy przyspieszenie gospodarki, popyt krajowy zachowuje się lepiej niż w ostatnich latach, gdy spadał. Od kilku kwartałów mamy wzrosty w popycie krajowym, przez najbliższe 2–3 lata będziemy mieć dobre wpływy z VAT – mówi prof. Gomułka.

W przypadku PIT wzrosty są jednocyfrowe, dochody z CIT w kwietniu spadły w porównaniu z poprzednim rokiem. Powodem mogą być święta wielkanocne. W zeszłym roku były w marcu, w tym w kwietniu. Z kolei ich wpływ na VAT w kwietniu był pozytywny. – Dzięki działaniom resortu finansów domknięciu uległa ta luka w podatku VAT, która zawsze się ujawnia w sytuacji spowolnienia gospodarczego, gdy wzrasta skłonność do ucieczki od płacenia podatków – wyjaśnia Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.

Reklama

Trzy scenariusze dla budżetu

Gdyby do końca roku utrzymało się tak wysokie tempo wzrostu wpływów z podatku VAT i byłyby wyższe o około jedną piątą, a całe wpływy podatkowe o 10 proc., to budżet zyskałby około 20 mld zł. To optymistyczny, ale na razie jeszcze niepewny scenariusz. Między innymi dlatego że rok temu PKB dreptało w miejscu. W I kw. wzrosło zaledwie o 0,5 proc. Siłą rzeczy wpływy z podatków były relatywnie niskie i nie trzeba dużo, by pozytywnie się na ich tle wyróżniać. Z kolei im bliżej końca roku, tym wzrost był szybszy i w ostatnim kwartale wyniósł już 2,7 proc. PKB. Oznacza to, że pod koniec roku tempo wzrostu dochodów podatkowych spadnie. Ale nawet jeśli spadnie o połowę, to na koniec roku dochody będą wyższe o około 10 mld zł od zapisanych w budżecie. To prawdopodobny scenariusz, który zgadza się z szacunkami prof. Gomułki.

Scenariusz minimalistyczny z kolei przewiduje, że wpływy i tak będą wyższe od zakładanych, ale mniej, i wyniosą około 5 mld zł więcej od zakładanych w ustawie budżetowej. Ku takiemu rozwojowi sytuacji skłania się Janusz Jankowiak. Każdy z wariantów poprawia sytuację finansów publicznych.

Gotowi na euro?

Większe wpływy z podatków oznaczają mniejszy deficyt budżetowy, gdyż w polskich finansach nie można takich zaskórniaków wydać bez nowelizacji budżetu. To oznacza, że deficyt budżetowy, który ma wynieść 47,5 mld zł, będzie niższy o tyle, o ile większe będą od założonych w budżecie wpływy z podatków. Czyli w zależności od wariantów wyniesie od 20 do 5 mld zł mniej. Podobnie większe dochody podatkowe będą oddziaływać na deficyt całego sektora finansów publicznych. Składa się na niego także samorząd i ubezpieczenia społeczne. Tu poprawa w gospodarce także powinna działać na plus.

Rząd zakłada, że podjęte do tej pory działania pozwolą, by na koniec tego roku deficyt wyniósł 3,5 proc. PKB. By zejść do 3 proc., rząd musi mieć większe wpływy lub niższe wydatki o 0,5 proc. PKB, czyli około 8 mld zł. Jeśli zrealizowany zostanie wariant optymistyczny lub prawdopodobny, to cel zostanie osiągnięty już w tym roku. O 12 miesięcy wcześniej niż zobowiązaliśmy się w planie konwergencji.

Ale nawet przy wariancie minimalistycznym szanse na osiągnięcie poziomu deficytu wymaganego przez Brukselę w tym roku są spore. Powodem jest słabe tempo zapisów do OFE. Jeśli nic się nie zmieni, do OFE trafi zaledwie około 2 proc. ubezpieczonych. Wtedy niemal cała składka zostanie w ZUS, zmniejszając deficyt sektora ubezpieczeń i pozwalając rządowi obniżyć dotację z budżetu o 3 mld zł ponad plan. To w połączeniu z lepszymi o 5 mld zł wpływami do budżetu może także obniżyć deficyt do kryterium z Maastricht już w tym roku.

Niższy VAT na horyzoncie

Konsekwencją niższego deficytu i lepszej sytuacji finansów publicznych mogą być gesty pod adresem podatników i wyborców. Gdyby Komisja Europejska w połowie przyszłego roku uznała, że trwale obniżyliśmy deficyt, może zdjąć z nas ograniczenia dotyczące np. zmniejszania podatków. – Ludzie pamiętają, że mieliśmy obniżyć VAT i tego nie zrobiliśmy. To na pewno nam nie pomaga – mówi polityk PO.

Dlatego rząd może obniżyć VAT wcześniej, niż zakładał. Obecne wyższe stawki VAT mają być utrzymane do końca 2016 r. Lepsza sytuacja w finansach może spowodować, że podatek może wrócić do poziomu 22 proc. rok wcześniej, czyli od stycznia 2016 r., a zmiana w spektakularny sposób zostanie przeprowadzona w przyszłym wyborczym roku (wybory parlamentarne i prezydenckie). Mniej prawdopodobny jest wariant, że niższy VAT zapłacimy już w tym roku. Przy bardzo dobrej sytuacji budżetu byłoby to możliwe, ale mogłoby się nie spodobać Brukseli.

>>> Ile wynoszą przychody budżetowe Polski na tle innych państw Europy?

ikona lupy />
VAT prognozy / DGP