Tegoroczna ankieta postaw społecznych w Wielkiej Brytanii wskazuje na rosnącą niechęć do imigrantów.

Wyniki prowadzonych od 30 lat badań wskazują, że rośnie też liczba Brytyjczyków przekonanych, iż brytyjskość mierzy się znajomością języka angielskiego, pochodzeniem, a przynajmniej stażem zamieszkania na Wyspach. Więcej uważa też, że imigracja nie służy gospodarce, niż że jest ekonomicznie korzystna. Podobnie więcej jest przekonanych, że napływ obcokrajowców szkodzi kulturze kraju, w porównaniu z tymi, którzy sądzą, że ją wzbogaca.

W ciągu minionych 10 lat do Wielkiej Brytanii przybyło co najmniej 2 i pół miliona imigrantów, z tego ponad milion z Polski i innych nowych państw Unii Europejskiej. Jest to liczba netto, czyli po odjęciu wyjeżdżających na stałe - w tym wielu rdzennych Brytyjczyków. Nie bierze też poprawki na o wiele wyższy przyrost naturalny w środowiskach imigrantów.

We wnioskach ze zleconego przez rząd sondażu, instytut Nat Cen stwierdza, że w kwestii imigracji rysuje się coraz głębsza przepaść między liberalnym podejściem większości polityków a opinią wyborców. Co więcej, przy obecnym stanie prawnym, państwo ma związane ręce w kwestii imigracji, przynajmniej z Europy i to dlatego w majowych eurowyborach elektorat masowo poparł antyunijna partię UKIP.

Reklama

>>> Polecamy: Czy Wielkiej Brytanii opłaca się wychodzić z Unii Europejskiej?