Sir Jon Cunliffe wyraził takie obawy po ujawnieniu, że w ciągu roku ceny mieszkań w Wielkiej Brytanii wzrosły o 12 proc., a w Londynie nawet o ponad 25 proc.

Przyczyny tak wielkiego wzrostu cen mieszkań są złożone. Przede wszystkim jest to relatywnie niska podaż nieruchomości, zwłaszcza w Londynie i zastój w budownictwie, będący efektem niedawnej recesji.

Druga przyczyna to niski koszt kredytu, a trzecia to rządowe gwarancje kredytowe dla nabywców mieszkań, które zwiększyły popyt.

Wysokie ceny nie utrzymałyby się jednak, gdyby nie banki, które mimo niedawnego krachu kredytowego, znów udzielają nabywcom bardzo wysokich pożyczek hipotecznych.

Reklama

W obliczu stabilizacji gospodarki, Bank Anglii chciałby wkrótce, być może jeszcze w tym roku, podnieść sztucznie zaniżoną zasadniczą stopę oprocentowania kredytu. Obawia się jednak, że wielu optymistów, którzy zadłużyli się ponad miarę kupując drogie mieszkania, nie będzie stać na spłaty pożyczek hipotecznych. A to może zaowocować kolejną falą złych długów i nowym krachem kredytowym.

Bank Anglii zaleca więc kredytodawcom, aby nie udzielali pożyczek przekraczających trzykrotną sumę rocznych dochodów nabywców. Tymczasem przeciętna cena mieszkania w Wielkiej Brytanii przekroczyła 9-krotnie średnie roczne zarobki.

>>> Czytaj też: Ubywa chętnych na MdM. Polacy wykorzystali tylko jedną czwartą dopłat