Jean-Claude Juncker musi utworzyć komisję najpóźniej do października, by od 1. listopada tak zwany „unijny rząd" mógł rozpocząć prace. Jean-Claude Juncker poprosił już europejskie stolice o przysłanie kilku kandydatur.

W każdym kraju przetoczyła się debata, padły nazwiska i preferowane stanowiska, ale rządy mają zapewne jeszcze nieodkryte karty. Polska, która po wyborach do Europarlamentu jako jedna z pierwszych poparła Luksemburczyka, liczy na jego lojalność - że odwdzięczy się ważną teką w Komisji.

>>> Czytaj także: Niemcy znów stają się globalną potęgą. Czy Europa powinna się obawiać?

Juncker chce w Komisji co najmniej 10 kobiet

Reklama

W kręgu zainteresowania Warszawy są - energia, rynek wewnętrzny, konkurencja i unijna dyplomacja. A kandydaci to - Radosław Sikorski, Jan Krzysztof Bielecki, Jacek Rostowski i Janusz Lewandowski. Oficjalnie polski rząd do tej pory nie zgłosił żadnej kobiety i nie jest wykluczone, że jeszcze to zrobi, tym bardziej, że Jean-Claude Juncker chciałby mieć co najmniej 10 kobiet w nowej Komisji.

- Nie wiem czy to jest niemożliwe, ale z pewnością będzie bardzo trudne - powiedział Polskiemu Radiu Marco Incerti z brukselskiego Centrum Studiów nad Polityką Europejską wskazując, że do tej pory unijne stolice raczej typowały mężczyzn. Dlatego Jean-Claude Juncker kusi ważnymi stanowiskami w Komisji dla kobiet. W polskiej prasie można przeczytać, że kandydatką mogłaby być Danuta Huebner.

>>> Czytaj także: Juncker zatwierdzony na przewodniczącego Komisji Europejskiej