Zdaniem prezydenta Bronisława Komorowskiego, sankcje wobec Rosji spóźnione, ale skuteczne. Zachód nie dał się podzielić rosyjskim politykom, mimo, iż reagował bardzo wolno. - Świat zachodni mówi jednym głosem w sprawie kryzysu ukraińskiego - powiedział w radiowej Trójce prezydent. Jak tłumaczył, siłą Zachodu jest niekoniecznie bezpośrednia presja na rosyjską gospodarkę tylko jednogłośne potępienie polityki Rosji. Dodał, że właśnie z tego przekonania UE i USA decydują sie na sankcje.

Prezydent Komorowski dodał, że zakazy i embarga, które Rosja nakłada na Polskę, nie odbiją się negatywnie na całości rodzimej gospodarki. - To już przeszłość, gdy byliśmy uzależnieni od rynku rosyjskiego - powiedział prezydent. Jak tłumaczył, polskie władze szukają również innych rynków zbytu, główne w Azji.

>>> Czytaj także: Od dziś polskie jabłka nie mają wizy do Rosji

Lider opozycji: na politykę Putina wpłynie tylko spadek jego notowań

Reklama

Unijne sankcje nie powstrzymają Władimira Putina. Tak twierdzi w wywiadzie dla portalu „GorDon” lider rosyjskiej opozycji Borys Niemcow. W jego opinii - na politykę Kremla może wpłynąć jedynie gwałtowny spadek notowań społecznych prezydenta Rosji

Rosyjski opozycjonista podkreśla, że Władimir Putin najbardziej obawia się utraty poparcia obywateli. Jeśli z 84 procent jego rankingi spadłyby do 60 procent, to możliwe że wtedy prezydent Rosji zdecydowałaby się na zakończenie kryzysu ukraińskiego.

W ocenie Niemcowa doprowadzenie do takiej sytuacji będzie jednak trudne, ponieważ Rosjanie są pod ogromnym wpływem antyukraińskiej i antyzachodniej propagandy. - Rosjanie patrzą na wojnę z Ukrainą, jak na hollywoodzki film, w którym Ruscy walczą z faszystami - tłumaczy rosyjski opozycjonista. W jego ocenie taki punkt widzenia będzie się utrzymywał, dopóki rosyjscy obywatele nie odczują kryzysu na własnej skórze, a konkretnie w portfelach. Borys Niemcow w wywiadzie dla portalu „GorDon” potępił Władimira Putina za wspieranie separatystów i tragedię malezyjskiego samolotu. Podkreślił przy tym, że prezydenta Rosji na Zachodzie czeka pełna izolacja.

>>> Czytaj także: Rosyjska prasa: Embargo na zagraniczne produkty i słowa. Krok ku stagnacji

Rosja nie musi jeść

Polskie jabłka, ukraińskie soki, a w planach gruzińska woda i mołdawskie warzywa. Rosja przywraca cła lub wprowadza inne obostrzenia na import z krajów, które chce ukarać.

Polskim owocom i warzywom dostaje się za sankcje nałożone przez całą Unię na Rosję. Z kolei Mołdawia i Gruzja płacą za podpisane z Unią Europejską układy stowarzyszeniowe. Ukraina - dodatkowo w związku z toczącymi się zmaganiami na wschodzie tego kraju.

Według agencji ITAR-TASS, Rosja zawiesi porozumienia o wolnym handlu z dawnymi republikami radzieckimi, które obrały prozachodni kurs.

Oberwą wszystkie kraje, także prorosyjska Grecja

W ciągu 30 dni pojawią się wyższe cła w wymianie handlowej między Mołdawią i Rosją. Dotyczyć będą między innymi mięsa i warzyw. Już wcześniej Moskwa wprowadziła czasowy zakaz importu niektórych produktów z Kiszyniowa, między innymi wina, tłumacząc to kwestiami sanitarnymi. Podobnie sytuacja się ma z Gruzją, która dopiero niedawno zaczęła odbudowywać handel z Rosją po wojnie w 2008 roku.

Rosja nie zamierza się ograniczyć do najbliższych jej sąsiedztwu krajów. Jak donosi Ria Novosti, w rosyjskim nadzorze weterynaryjnym trwają prace nad ograniczeniem importu owoców z Grecji - kraju, który dotychczas znany był ze swojego prorosyjskiego stanowiska. Grecy co roku wysyłają na wschód owoce za ponad 200 mln dolarów.