Redukcja zatrudnienia może rozpocząć się już w październik - dowiedział się rosyjski dziennik Kommersant.

Największa na świecie naftowa spółka giełdowa coraz mocniej odczuwa sankcje nałożone przez zachodnie kraje. Sam szef Rosnieftu, wieloletni współpracownik Władimira Putina, został objęty zakazem wjazdu do USA, a jego majątek został zamrożony.

Portal The Moscow Times twierdzi, że na skutek sankcji Rosnieft w dłuższym terminie może mieć problem z utrzymaniem obecnego poziomu produkcji i realizacją planów rozwoju, w tym poszukiwania i eksploatowania złóż ropy w Arktyce. Do 2030 r. spółka zamierza zainwestować w Arktyce około 400 mld dol. Spółka twierdzi, że na dnie Morza Karskiego kryją się zasoby ropy porównywalne do złóż Arabii Saudyjskiej.

Jak wynika z ostatnich danych opublikowanych przez Rosneft, produkcja ropy w spółce spadła w sierpniu do najniższego poziomu od marca 2013 roku. W zeszłym miesiącu prezes Rosnieftu wystąpił do rosyjskiego rządu z prośbą o przeznaczenie 1,5 bln rubli (40 mld dol.) z państwowego funduszu na wykup długów spółki za pierwszą połowę 2014 roku.

Reklama

Rosyjski gigant naftowy nie jest jedyną spółką, która cierpi z powodu rosyjskich sankcji. Jak pisze Rzeczpospolita, największy dostawca prądu w Rosji - spółka Inter RAO - zwolniła już około 10 proc. menadżerów, a w zarządzającej elektrowniami wodnymi spółce RusHydro pracę ma stracić 30 proc. załogi.

>>> Czytaj też: Rosyjskie sankcje uderzają w biznes UE. Poważne problemy Shell i BP