Na najbliższy wtorek zostało zwołane posiedzenie rady nadzorczej Polskich Inwestycji Rozwojowych. W punkcie obrad są zmiany w zarządzie spółki. Z zarządu inwestycji ma zostać odwołany Mariusz Grendowicz, który na fotelu prezesa spółki zasiada od połowy ubiegłego roku. Oczywiście pod warunkiem, że członkowie rady ulegną naciskom resortu skarbu (obok BGK współwłaściciela PIR), który chce odwołania Grendowicza. Na zmianę ma naciskać wiceminister Wojciech Kowalczyk.

Z naszych informacji wynika, że w tym tygodniu czterech niezależnych od instytucji rządowych członków rady spółki zostało zaproszonych w tej sprawie do ministerstwa (piąty niezależny członek nie dojechał, bo przebywał za granicą). W sumie rada PIR liczy osiem osób. Oprócz pięciu niezależnych od rządu członków rady trzy reprezentują odpowiednio skarb państwa, resort finansów oraz BGK.

Jednak wbrew wcześniejszym doniesieniom mediów, Mariusza Grendowicza nie zastąpi na stanowisku Dariusz Kacprzyk, obecny prezes Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK). Rada nadzorcza PIR ma ogłosić konkurs na nowego szefa.

Jak twierdzi nasz informator, resort chce mieć na stanowisku prezesa PIR nie bankowca, którym jest Grendowicz, a eksperta od private equity, czyli inwestycji na niepublicznym rynku kapitałowym. Z tego też powodu stanowiska nie dostanie Dariusz Kacprzyk.

Reklama

Nowy szef ma pomóc rządowi w stworzeniu z PIR i BGK polskiego EBOiR-u, czyli instytucji współfinansującej kluczowe inwestycje i ściągających do Polski międzynarodowy kapitał gotowy u nas inwestować m.in. w postaci różnego rodzaju funduszy w tym private equity czy emerytalnych.

10 inwestycji to za mało?

Przez niespełna rok działalności PIR wstępnie zaakceptowały do realizacji 10 inwestycji na 9 mld zł. Do tej pory podpisały jedną umowę z LOTOS-em na finansowanie zagospodarowania złóż B8 ropy naftowej na Bałtyku. Mariusz Grendowicz deklaruje, że do końca tego roku w sumie zamknie finansowanie kolejnych 2 – 3 projektów. Jednak z kół rządowych płynęły sygnały, że inwestycjom inwestycje idą zbyt wolno, będzie najprawdopodobniej koronnym argumentem za odwołaniem prezesa.

Równocześnie skoro Dariusz Kacprzyk pozostanie na stanowisku w BGK, to nie zasiądzie na nim, jak twierdziły media, wiceminister Kowalczyk. Kilka dni temu w rozmowie z DGP wiceminister stwierdził, że nie jest zainteresowany tym stanowiskiem, a funkcja przewodniczącego rady BGK w zupełności mu wystarczy, bo dzięki niej może sprawować kontrolę właścicielską zarówno nad bankiem, jak i pośrednio nad PIR.

Wraz z wejściem nowego szefa poszerzeniu może ulec zakres zadań dla PIR. Jak wynika z naszych informacji, ma on dostać za zadanie również zarządzanie akcjami kluczowych spółek, których akcje są w posiadaniu Skarbu Państwa. Byłby to powrót do pierwotnej koncepcji, która obowiązywała podczas prac nad stworzeniem PIR, a później upadła.

>>> Czytaj też: Grendowicz: Brytyjscy emeryci zainwestują w Polsce