Putin powiedział, że "tragedia na południowym wschodzie Ukrainy" potwierdza słuszność rosyjskiej polityki wobec tego kraju. Oświadczył, że prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz został obalony przemocą. Jak można to popierać? - zapytał retorycznie Putin dodając, że naród ukraiński odpowiednio oceni w przyszłości te wydarzenia. Mówiąc o odrzuceniu przez Ukrainę propozycji unii celnej z Rosją, Putin oświadczył, że jego kraj będzie bronił swoich interesów w sytuacji, gdy jego sąsiad podjął błędną decyzję.

Rosyjski przywódca oświadczył, że restrykcje nakładane są niezależnie od sytuacji i mają zakłócić - jak to określił - pokojowy rozwój Rosji. Zdaniem Putina sankcje to nie tylko nerwowa reakcja Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników na rosyjskie działania na Krymie. "Jestem przeświadczony, że gdyby to wszystko się nie wydarzyło Zachód wymyśliłby jakiś inny powód, by zahamować rozwój Rosji i jej rosnącą siłę. Chodzi o to, by Rosją sterować, a jeszcze lepiej - żeby wykorzystywać ją we własnych interesach' - przekonywał rosyjski przywódca.

Putin oskarżył Zachód o agresję i cynizm. Porównał naciski państw zachodnich na Rosję do polityki, prowadzonej przez Adolfa Hitlera. Zapowiedział, że jego kraj nie ugnie się ani pod presją Europy, ani Stanów Zjednoczonych. Argumentował, że sankcje godzą zarówno w jego kraj, jak w państwa zachodnie. Dla Rosji zaś będą dodatkowo impulsem do rozwoju nowoczesnych technologii i ekonomiki.

Reklama

>>> Czytaj też: Rosja na krawędzi. Inflacja pożera siłę nabywczą płac, klienci zaczynają uciekać z banków

Prezydent Rosji uznał za historyczne wydarzenie referendum na Krymie i połączenie półwyspu z Rosją. Podkreślił, że ma to szczególne znaczenie dla państwa rosyjskiego, gdyż mieszkają tam Rosjanie, a półwysep ma duże znaczenie strategiczne. Prezydent przypomniał, że w 988 roku na Krymie przyjął chrzest ruski książę Włodzimierz, co zapoczątkowało proces tworzenia się narodu rosyjskiego. Podkreślił, że Krym ma wyjątkowe znaczenie duchowe dla Rosji.

Mówiąc o kryzysie na Ukrainie, podkreślił że Moskwa wspierała i zamierza wspierać byłe kraje dawnego ZSRR, w tym Ukrainę. Nazwał „braterskim” naród Ukrainy, który przeżył zbrojny przewrót władzy i przeżywa tragedię wojny w Donbasie. Skrytykował władze w Kijowie za „karne ekspedycje” przeciwko własnemu narodowi i za śmierć niewinnych obywateli. Odpowiedzialność zrzucił na „zachodnich sponsorów” zbrojnego przewrotu, między innymi wskazał na nieodpowiedzialne, w jego ocenie, działania USA i Unii Europejskiej. Władimir Putin zaznaczył, że Moskwa wsparła Ukrainę miliardami dolarów. Zauważył, że tylko wtedy gdy wszyscy będą szanowali suwerenność innych państwa, to będzie możliwe przestrzeganie międzynarodowych praw, a nie prowadzenie dialogu przy pomocy rakiet i samolotów. Przy tym zarzucił zagranicznym politykom wspieranie w latach 90 tych XX wieku czeczeńskich terrorystów, których przyjmowano na światowych salonach jak bojowników o wolność i demokrację. Zarzucił Zachodowi, że chciał „puścić Rosję po śladach byłej Jugosławii”.

Prezydent Rosji odniósł się także do międzynarodowego bezpieczeństwa, zapewniając że w wielu sferach Moskwa będzie wspierać działania innych państwa. Przy okazji zarzucił USA i NATO nadmierne zbrojenie się, ale jak zaznaczył - rosyjska armia nie da się wyprzedzić, będzie „uprzejma”, ale silna i groźna.

Prezydent Rosji tradycyjnie wygłasza orędzie przed zakończeniem roku. Krótko podsumowuje w nim mijający rok i wskazuje najważniejsze zagadnienia społeczne, gospodarcze i polityczne, którymi powinni zająć się parlamentarzyści i ministrowie.