Ociężałe, ale podatne na kompromis machiny decyzyjne UE mogą być ciężkie do sforsowania nawet, jeśli rzucają im wyzwanie indywidualiści. Wiedzą coś o tym choćby brytyjski premier David Cameron czy premier Bułgarii Płamen Oreszarski.

Gdy Aleksis Tsipras krótko po objęciu stanowiska szefa greckiego rządu odwiedził miejsce pamięci II wojny światowej, aby przypomnieć Niemcom, że są coś winni Grekom, niemiecka kanclerz Angela Merkel prawdopodobnie nie mogła nic odpowiedzieć, widząc w działaniach Tsiprasa nawiązanie do jego wcześniejszej retoryki porównywania rządu w Berlinie do nazistów. Nie powinno zatem nas dziwić, że niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble po tym, jak gazeta Syrizy porównała go do „Gauleitera” i nikt z greckich oficjeli tego nie skomentował, nie chce dyskutować nad restrukturyzacją długu Grecji.

Nowy grecki rząd zachowuje się tak, jakby wciąż trwała kampania wyborcza. Minister finansów Yanis Varoufakis porównał w niedzielę grecki bailout do uzależniającego narkotyku. „Przypominamy narkomanów, którzy proszą o kolejną dawkę” – mówił Varoufakis. „Podstawowym celem tego rządu jest wyjście z uzależnienia” – wyjaśniał minister.

>>> Polecamy: Ze świata gier komputerowych do polityki. Kim jest człowiek, który chce uratować gospodarkę Grecji?

Reklama

Minister finansów nie chce, aby Grecja przyjęła kolejną transzę bailoutu. Dla europejskich i niemieckich przywódców brzmi to jak odrzucenie pomocy, która kosztowała ich wiele wysiłku i dobrej woli w polityce wewnętrznej.
Mówi się, że Angela Merkel unika osobistego spotkania z premierem Tsiprasem, aby zaznaczyć jego izolację. Niemiecka kanclerz odwołuje się także do twardego stanowiska Wolfganga Schaeuble na temat renegocjacji greckiego bailoutu, choć gdyby była tak ekstrawagancka jak premier Tsipras, napisałaby pewnie to, co ostatnio Barbara Wesel, korespondentka „Deutsche Welle” w Brukseli:

„Można wierzyć, że wymierzanie policzka wygra. Można także upić się własną siłą i chować ręce do kieszeni, gdy trzeba powiedzieć <do widzenia> swoim europejskim kolegom. Ale nie można stale obrażać ludzi, z którymi się negocjuje – bez względu na to, czy chodzi o bankructwo kraju, czy też o wyjście Grecji z UE. Angela Merkel nie musi akceptować porównań do Hitlera, a Schaeuble nie ma nic wspólnego z IV Reszą”.

Traktowanie Merkel jak przeciwnika nie popłaca – niemiecka kanclerz jest bowiem trudnym przeciwnikiem. Przekonał się o tym David Cameron po tym, jak zaprotestował przeciw nominacji Jeana-Claude Junckera na stanowisko szefa Komisji Europejskiej. Brytyjski premier, który oponował przeciw tej nominacji, skończył w izolacji, porzucili go nawet jego sojusznicy. Być może w efekcie tego upokorzenia Wielka Brytania przybliżyła się do wyjścia z UE, ale jednocześnie cały blok państw UE zobaczył, że publiczne veto nie jest najlepszym sposobem osiągania swoich celów.

Kolejny przykład stanowi Bułgaria – państwo znacznie bliższe Grecji niż Wielka Brytania – zarówno pod względem geograficznym jak i wielkości populacji. W czerwcu 2014 roku Bruksela nakazała Bułgarii, aby ta zakończyła prace nad gazociągiem South Stream, gdyż projekt ten naruszał określone zasady UE. Gdy bułgarski premier Płamen Oreszarski sprzeciwił się Brukseli, UE obcięła miliony euro pomocy regionalnej dla tego kraju. Rząd Oreszarskiego wkrótce upadł, zaś wcześniejsze wybory przyniosły zwycięstwo Bojko Borysowowi. Nowy premier zastosował się do europejskich żądań co do gazociągu South Stream, zmuszając tym samym rosyjskiego prezydenta Władimira Putina do porzucenia projektu.

Grecja jest oczywiście starszym członkiem UE niż Bułgaria, jest zatem więcej sympatii w ważnych krajach, takich jak Francja czy Włochy, aby ulżyć Atenom. Wciąż jednak istnieje wiele krajów UE, których obywatele są biedniejsi niż Grecy, a ich przywódcy pewnie odetchną z ulgą, gdy okaże się, Grecja nie może odpisać długu.

Estonian minimum wage is €355; their parliament will need to approve any changes to Greek bailout deal to finance min wage of €751 #Syriza

— Bojan Pancevski (@bopanc) styczeń 31, 2015

Merkel nie będzie osamotniona, gdy zdecyduje się sprzeciwić Syrizie. Poza tym, niemiecka kanclerz wie, że greccy wyborcy nigdy nie dadzą Syrizie mandatu, aby wyprowadzić Ateny ze strefy euro albo z Unii Europejskiej. W istocie – Tsipras podczas kampanii wyborczej oświadczył, że to się nie stanie.

Dziś Syriza jest popularniejsza w Grecji niż był rząd Oreszarskiego w Bułgarii w czasie, gdy konfrontował się z UE. Wciąż jednak partia ta nie ma wystarczającej większości w greckim parlamencie. Jeśli jej zuchwałość nie przyniesie konkretnych efektów, a jedynie zwiększy ryzyko wyjścia ze strefy euro, wówczas wielce możliwe, że w Grecji powtórzy się bułgarski scenariusz rządu Oreszarskiego. Klęska Syrizy w takich warunkach byłaby na rękę Angeli Merkel oraz innym europejskim przedstawicielom umiarkowanego nurtu. Pokazałoby to innym krajom, że wybór populistycznych polityków nie pasuje do wizji architektów europejskiego projektu, a oddawanie władzy siłom pokroju Syrizy czy hiszpańskiego Podemosu jest stratą czasu.

Wciąż jednak sądzę, że nie jest to bardzo prawdopodobny scenariusz. Ognista retoryka greckiego rządu wobec UE może być kwestią pierwszych dni rządu w Atenach. Pomimo, że Syriza sprzeciwiała się sankcjom wobec Rosji, Grecja zagłosowała za ich przedłużeniem na następne 6 miesięcy podczas ostatniego spotkania szefów dyplomacji UE. Grecki minister spraw zagranicznych Nikos Kotzias zapewnił swoich europejskich kolegów: „Jesteśmy w głównym nurcie, nie jesteśmy << złym chłopcem>>”.

Przywódcy UE, w poszukiwaniu kompromisowego rozwiązania, prawdopodobnie uznają donośną retorykę Aten za niezbędny koszt tego, aby Syriza mogła zadowolić niepocieszonych i zdenerwowanych Greków. Jakkolwiek więcej tej głośnej retoryki mogłoby sprawić, że kompromis będzie politycznie trudniejszy. Wówczas godzenie się na kompromis mogłoby zostać uznane za uległość wobec greckiej polityki wymierzania policzka ze strony lewicowej, demagogicznej partii. Pomoc Grecji, zamiast szlachetnego aktu, stałaby się wtedy brzydkim precedensem.

>>> Czytaj też: Greckie banki szykują się na najgorsze? Największe instytucje uruchomiły awaryjne finansowanie