Rosyjski ambasador przy ONZ Witalij Czurkin oświadczył, że zapraszanie przez ukraińskie władze takich sił pozwala wątpić, czy chcą one realizować porozumienie pokojowe z Mińska. Ambasador podkreślił, że porozumienie przewiduje, iż republiki doniecka i ługańska utworzą własne milicje, a Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie będzie prowadzić monitoring w strefie rozgraniczenia wojsk.



Witalij Czurkin oświadczył, że najważniejsze jest wycofanie ciężkiej broni z rejonu walk na wschodzie Ukrainy, a nie proponowanie nowych rozwiązań.



"Jeśli Ukraina mówi o takich rozwiązaniach zamiast realizować to, na co się zgodziła, pozwala to podejrzewać, że nie zgadza się z porozumieniem z Mińska" - powiedział rosyjski ambasador przy ONZ.



Ukraińska Rada Bezpieczeństwa Narodowego wczoraj zatwierdziła propozycję prezydenta Petra Poroszenki zwrócenia się o rozmieszczenie na wschodzie kraju sił pokojowych. Zdaniem Poroszenki, powinny one działać na podstawie mandatu ONZ.

>>> Czytaj też: „Der Spiegel”: Próbując wygrać wojnę, Ukraina działa na korzyść Rosji. Czas złożyć broń

Grupa normandzka chce zawieszenia broni

Niemcy, Francja, Ukraina i Rosja podejmą nowe wysiłki, aby wprowadzić w życie porozumienie z Mińska. Przywódcy tych państw, tworzących tak zwaną grupę normandzką, uzgodnili to w rozmowach telefonicznych - poinformowało biuro prezydenta Francji, Francois Hollande'a.

Oświadczenie głosi, że członkowie grupy potępili naruszenia zawieszenia broni, do których doszło w ostatnich dniach. Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko powiedział, że nie będzie udawał, iż zajęcie przez separatystów miasta Debalcewe było zgodne z porozumieniem z Mińska.

Przywódcy państw zgodzili się, że porozumienie powinno zostać wprowadzone w życie dokładnie i w całości. Grupa normandzka chce też, aby przedstawiciele OBWE spotkali się z walczącymi stronami w celu szybkiej realizacji porozumienia.

Ministrowie spraw zagranicznych Niemiec, Francji, Ukrainy i Rosji mają jeszcze dziś rozmawiać o szczegółach planu.