Platforma Obywatelska na krótko przed wyborami parlamentarnymi postanowiła dokonać rewolucji w rządowym programie dopłat do kredytów mieszkaniowych. W czasie prac nad nowelizacją MdM w Sejmie zaproponowała objęcie dopłatami także lokali z rynku wtórnego. Teraz mogą z nich korzystać tylko kupujący nowe lokale.
- Przyjmujemy tę decyzję z dużym zaskoczeniem. Uważamy, że w długoterminowej perspektywie nie jest to rozwiązanie dobre dla cen i całego rynku mieszkaniowego. Przy dużym deficycie mieszkań jedynie zasypanie niedoborów, przy dużej konkurencji na rynku, mogłoby spowodować trwałe zwiększenie dostępności mieszkań. Tymczasem teraz pieniądze z budżetu nie będą już zasilały jedynie nowej produkcji, ale także istniejące już zasoby mieszkaniowe. To w dłuższym okresie prosta droga do wzrostu cen i utrzymania problemów z dostępem do mieszkań – mówi Konrad Płochocki, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
>>> Czytaj też: Program MdM będzie rozszerzony na mieszkania z rynku wtórnego?
Dodaje, że dla samej branży deweloperskiej rozszerzenie MdM na rynek wtórny nie będzie miało bardzo istotnego znaczenia, bo i tak oferta spełniająca limity programu była ograniczona, a udział MdM w sprzedaży deweloperów w Polsce nie przekracza średnio ok. 10 proc.
- Negatywny wpływ tej decyzji na branżę powinien być ograniczony. A niewykluczone, że pieniądze, które pojawią się dzięki programowi na rynku wtórnym, wrócą potem na rynek pierwotny – ocenia.
Wiele jednak zależy od tego jak w konkretnej lokalizacji działa MdM. W Krakowie i Wrocławiu ze względu na niskie limity cenowe programu objęta jest nim niewielka część oferty nowych mieszkań.
Inaczej wygląda sytuacja w Gdańsku lub Poznaniu. W tych miastach w 2014 r. relacja kredytów z dopłatą do liczby sprzedanych lokali mocno przekroczyła 20 proc.
- Wiele zależy też od najbliższego otoczenia inwestycji. Jeżeli deweloper planował wpasować się w MdM, a projekt znajduje się w miejscu, gdzie dostępnych będzie w ramach programu wiele mieszkań z drugiej ręki, to też może być kłopot – mówi członek zarządu jednego z największych deweloperów w kraju, dodając, że dla części rynku deweloperskiego, głównie dla tańszych projektów w dużych miastach, rozszerzenie MdM może oznaczać odpływ części klientów.
Według Macieja Wewiórskiego, analityka DM BOŚ, pojawienie się konkurencji w postaci rynku wtórnego może spowodować, że część deweloperów stanie pod presją obniżek cen. - Niewykluczone, że spółki mocniej nastawione na MdM będą zmuszone zrewidować plany kolejnych inwestycji i oferta deweloperska się zmniejszy – dodaje.
Propozycjom Platformy Obywatelskiej przyklaskują za to pośrednicy w obrocie nieruchomościami. - To świetna wiadomość nie tylko dla segmentu wtórnego, ale dla całego rynku nieruchomości. To system naczyń połączonych, który powinien rozwijać się równomiernie. A teraz rynek deweloperski rozwija się bardzo dynamicznie, a wtórny jest w stanie zamrożenia – mówi Marlen Joks, prezes Dolnośląskiego Stowarzyszenia Pośredników i Zarządców Nieruchomości.
>>> Czytaj też: Gdzie się podziała dziura mieszkaniowa?
Wskazuje, że w 2014 r. we Wrocławiu przeprowadzili 6,5 tys. transakcji, a na rynku wtórnym było ich zaledwie 3,3 tys. Taka różnica utrzymuje się i w tym roku. Dodaje, że rozszerzenie programu powinno pozwolić przede wszystkim na znacznie lepsze niż do tej pory wykorzystanie programu.
Pod tym względem MdM faktycznie kuleje. Do końca maja z budżetu programu na 2015 r. wykorzystane zostało nieco ponad 271 mln zł. To niecałe 38 proc. z 715 mln zł, które rząd może w tym roku przeznaczyć na dopłaty do kredytów zaciąganych przez młodych singli i rodziny na kupno nowego lokum. W 2014 r. jego budżet został wykorzystany w 34,53 proc. Budżet MdM na lata 2016-2018 to sumie 2,24 mld zł.
- To bardzo dobra wiadomość dla naszych klientów i właścicieli mieszkań. Tutaj MdM mocno wpłynął na spadek zainteresowania lokalami z drugiej ręki – wskazuje Małgorzata Janucewicz, prezes Stowarzyszenia Pomorskiego Pośredników w Obrocie Nieruchomościami.
Dodaje jednak, że taki ruch nie odciągnie od deweloperów wszystkich klientów chcących skorzystać z MdM. Jest bowiem wśród nich spora grupa zdecydowana na zakup wyłącznie nowego lokalu.
- Poza tym sądzę, że deweloperzy tak łatwo nie odpuszczą, być może będą obniżać ceny. Ale o tym jak faktycznie będzie wyglądała sytuacja przekonamy się dopiero kiedy poznamy limity cenowe MdM dla rynku wtórnego.
O prognozy można pokusić się już teraz. W ramach poprawek przyjętych na środowym posiedzeniu specjalnej sejmowej podkomisji zapadła decyzja, że takie mieszkania mają mieć inne limity cen kwalifikujące nieruchomość do programu MdM. W przypadku rynku pierwotnego jest to 110 proc. średniego wskaźnika odtworzeniowego, dla mieszkań z drugiej ręki ma to być 90 proc. Z wyliczeń Home Broker wynika, że o ile w Warszawie limit dla rynku pierwotnego wynosi 6 588,32 zł, to przy tych założeniach na rynku wtórnym byłoby to 5 390,44 zł.
Dla Gdańska limit ten wynosiłby dzisiaj na rynku wtórnym 4 338,90 zł. - To nie jest kwota, która w Gdańsku zawojuje rynek wtórny – przyznaje Małgorzata Janucewicz.
Jaki ostatecznie będzie wskaźnik dla mieszkań z drugiej ręki i cały kształt ustawy będzie zależało od dalszych prac Sejmu nad nowelizacją ustawy o pomocy państwa w nabyciu pierwszego mieszkania przez młodych ludzi. W czasie prac w podkomisji przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju sugerowali, aby wynosił on nie 90, a 80 proc. Według resortu przy takim wskaźniku zmniejsza się ryzyko podwyższania cen do limitów MdM. Według informacji Forsal.pl to jedna z kwestii, która w czasie dalszych prac nad nowelizacją może się zmienić. Przesądzone jest jednak rozszerzenie MdM na rynek wtórny.
Komentarze (4)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszePaństwo zabiera pieniądze w podatkach, zatrudnia rzesze urzędników, którym trzeba zapłacić niezależnie od efektywności pracy, a tej ostatniej nikt w żaden sposób nie kontroluje. Jeśli urzędnik leni się i nie wyrabia, to zatrudnia się następnego do pomocy. W efekcie proste sprawy generują gigantyczne koszta. Na koniec niewielka grupa wybranych według ekstremalnie niezrozumiałych zasad ludzi dostaje pieniądze, na których wypłatę reszta musi się złożyć. Krótko mówiąc Polska "gospodarność". Nic dziwnego że tyramy w roku dłużej niż Niemcy, a mamy średnio jedną trzecią, a licząc to co pozostaje po dokonaniu podstawowych opłat to nawet nie jedną dziesiątą tego co Niemcy.
- ze względu na wiek - to 36latek juz nie zalicza sie do młodych rodzin?
- ze wględu na lokalizację - są miasta, gdzie deweloperzy nie budują
- ze wzgledu na preferencje - rynek wtórny jest be
- ze wzgledu na status rodzinny - bezdzietny ma byc frajerem placacym podatki na dzieciorobow
- ze wzgledu na cene mieszkania - jakis bzdurny limit ceny (np w Krakowie to nie dziala)