Pod koniec ubiegłego roku Samsung podjął decyzję o wycofaniu się ze sprzedaży laptopów na Starym Kontynencie. Tym samym koreański gigant podążył śladami Sony, które kilka miesięcy wcześniej całkowicie zrezygnowało z produkcji tych urządzeń i sprzedało popularną markę VAIO.
Decyzje dwóch technologicznych koncernów były efektem dwóch czynników. Po pierwsze wpisywały się w osłabienie globalnego rynku komputerów osobistych, który zgodnie z danymi firmy analitycznej Gartner tylko w 2014 roku skurczył się o 6 proc., a w tym roku może stracić kolejne 9,5 proc.
Powód drugi to zaostrzająca się konkurencja ze strony firm z Państwa Środka, które niemal całkowicie zdominowały europejski rynek laptopów. Teraz ten sam los może spotkać producentów smartfonów, którzy muszą mieć się na baczności przed rosnącą potęgą Państwa Środka.
>>> Czytaj też: To już nie science-fiction: Maszyny uczą się rozpoznawać nasze emocje
Smartfonowe szaleństwo
Xiaomi, ZTE Coolpad, Vivo – czy słyszeliście wcześniej o tych firmach? Jeśli nie, to wkrótce z pewnością o nich usłyszycie. Każda z nich już dziś znajduje się na liście 10 największych producentów smartfonów na świecie. Jeśli dodamy do tego bardziej znane Lenovo, które w ubiegłym roku kupiło amerykańską markę Motorola oraz Huawei, to okazuje się, że aż 7 spośród 10 najważniejszych graczy na rynku mobilnym pochodzi z Chin.
W zestawieniu przygotowanym przez Gartnera trudno doszukać się natomiast tak znanych i medialnych marek jak Sony, HTC czy BlackBerry.
- Dane o globalnej sprzedaży smartfonów są zakłócone przez to, że zawierają również informacje o sprzedaży w Chinach. Jest to obecnie największy na świecie rynek tego typu urządzeń – podkreśla Wojciech Piechocki, szef serwisu GSMONLINE.PL. Producenci z Państwa Środka -
poza Chinami nie mają aż tak dobrej sytuacji. Globalny rynek wciąż jest zdominowany przede wszystkim przez Apple i Samsunga – dodaje ekspert.
Choć siłą chińskich marek jest przede wszystkim rodzimy rynek, to najwięksi gracze nie ukrywają, że ich ostatecznym celem jest globalna ekspansja. Szef koncernu Xiaomi Lei Jun, który w Państwie Środka nazywany bywa „chińskim Steve Jobsem”, już w ubiegłym roku odgrażał się, że jego firma zamierza konkurować z Samsungiem na kluczowych dla Koreańczyków rynkach. Swoje ambicje ma również Coolpad, który całkiem niedawno podjął decyzję o wejściu na europejski rynek. Huawei swoją markę wyrabia tu już od kilku lat, a flagowe smartfony tego producenta coraz częściej stawiane są na jednej półce z konkurencyjnymi urządzeniami LG, HTC czy też Sony.
Jest jeszcze Lenovo, które chce przywrócić dawny blask legendarnej Motoroli, a także koncern TCL, w ręce którego trafiła inna popularna w Europie Marka – Alcatel. Nawet słynna Nokia, która ogłosiła niedawno plan powrotu na rynek smartfonów, nie uczyni tego samodzielnie, ale we współpracy z chińskim Foxconnem. Finowie przeniosą do Państwa Środka również swoje centrum R&D.
Witold Tomaszewski, redaktor serwisu TELEPOLIS.PL nie ma wątpliwości, że w najbliższych latach na rynku smartfonów dojdzie do znacznych przetasowań, a znane i popularne w Europie marki mogą stać się ich największymi ofiarami.
- „Starzy” producenci mają problem. Po pierwsze wydają dziś kosmiczne pieniądze na marketing (globalny budżet marketingowy Samsunga w 2014 roku wyniósł 14 mld dolarów). Po drugie, przespali zmiany na rynku i fluktuacje w trendach. Wreszcie po trzecie, na pewnym etapie zapomnieli, że projektowanie urządzenia mobilnego nie jest dziś wiedzą i technologią dostępną nielicznym. Samsungowi zapaliło się już „żółte światło”, a Sony i HTC wkrótce zapali się „czerwone” – podkreśla ekspert.
Firmy z Państwa Środka zdecydowanie lepiej od konkurentów dostosowują się dziś do zmian zachodzących na rynku urządzeń mobilnych. Działania marketingowe takich marek jak Meizu, Xiaomi czy OnePlus oparte są przede wszystkim o zdecydowanie tańsze kanały internetowe. Producenci ci mogą również pozwolić sobie na niższe marże, które dla takich firm jak Sony, HTC czy BlackBerry skończyłyby się niechybnym bankructwem.
Wreszcie: są jeszcze patenty. Era bezmyślnego „kopiowania” od Zachodu dobiega końca. Dziś, koncerny z Państwa Środka coraz mocniej stawiają na działy R&D. Tylko w tym roku wzrost nakładów na badania i rozwój w Chinach wzrósł z 1,75 do 2,20 proc. PKB. Dla przykładu, wspomniany Coolpad dysponuje ponad 6 tysiącami patentów.
Apple odporne na „chińską chorobę”?
Globalne dane o sprzedaży smartfonów pokazują jeszcze jeden interesujący trend. Podczas gdy Samsung z roku na rok traci rynkowe udziały na rzecz konkurentów z Państwa Środka, Apple zdaje się być odporne na „chińską gorączkę”. Na czym polega ten fenomen?
- Apple to marka, ikona. Ludzie korzystający z urządzeń z „nadgryzionym jabłkiem” stają się jej ambasadorami. Ich wierność jest zdecydowanie większa niż w przypadku innych firm – podkreśla Witold Tomaszewski. Apple zagospodarował wysokomarżowy segment premium i ma na nim taką pozycję, że trudno będzie mu ją stracić w najbliższych latach. Walka odbywa się tylko na pewnej części tego rynku, zagospodarowanej przez Androida oraz na niższych półkach, których nie ma w zainteresowaniu Apple – podsumowuje ekspert.
Komentarze(3)
Pokaż:
Dziś gdyby nie chińska konkurencja produkty apple czy samsunga byłyby o wiele droższe a klienci i konkurenci traktowani byliby jak 'ciemny lud' który musi płacić
Tym samym gdy mowa o konkurencji chińskiej to nie tylko warto wspomnieć o udziałach w rynku ale też o 'niewidzialnym' wpływie na obecne ceny produktów apple i samsunga.
Gdyby tak jeszcze świat odszedł od szkodliwych patentów które dziś nie chronią a bardziej blokują konkurencję to bylibyśmy o wiele dalej.
1. Nawet najbardziej zarliwi zwilennicy Apple podkreslaja, ze roznice w ich telefonach sa z roku na rok coraz mniejsze, jeden z fanow po ostatniej prezentacji najnowszych modeli stwierdzil, ze sa to zmiany kosmetyczne.
A skoro nie mozna sie pochwalic znajomym nowymi funkcjami ''nie z tej ziemi'', czesc fanow moze przejsc do konkurencji (Galaxy Edge w mojej opinii jest o wiele lepszy od kazdego telefonu Apple).
2. Smartfon juz nie jest synonimem luksusu. Teraz kazdy ma telefon tego typu, roznice czesto nie sa dostrzegalne, czy kupujemy telefon za 500zl czy 1500zl.
3. Apple nie moze nazywac sie marka prestizowa, poniewaz Apple sprzedalo lacznie ponad 700 milionow iPhonow (!) biorac pod uwage, ze mamy 7miliardow ludzi na ziemi, statystycznie co dziesiaty czlowiek na swiecie ma iPhona (wliczajac w to niemowleta i osoby w podeszlym wieku, a takze wszystkich mieszkancow krajow ''trzeciego swiata'').
Jak mozna byc luksusowym, oferujac produkt, ktory jest powszechny?