Coraz głośniej mówi się też, że połączenie z koncernem Chrysler bądź też partnerstwo może nie rozwiązać kłopotów finansowych obu ikon amerykańskiego przemysłu motoryzacyjnego.

- Jest zbyt wiele niewiadomy. Nawet jeśli zarządy zgodzą się na taki sojusz lub połączenie dzisiaj, to prawdziwe korzyści odniosą za kilka lat. To nie może być obliczone na natychmiastowy sukces - mówi Michael Robinet z firmy konsultingowej CSM Worldwide.

Obu gigantom może jednak zabraknąć czasu. Sprzedaż aut obu producentów spada na łeb i szyję. Jest ona obecnie na najniższym poziomie od 17 lat. GM spadła o 18 proc., a Chryslera nawet o 25 proc.

Na razie rada nadzorcza GM jest przeciwna takiej fuzji, podaje gazeta „Wall Street Journal”. Chrysler, jako firma prywatna, nie jest nawet notowany na giełdzie. Niemniej rozmowy z funduszem inwestycyjnym Cerberus Capital Menagement, który jest większościowym udziałowcem w Chryslerze, trwają.

Reklama

Fuzja GM z Chryslerem skomplikuje pozycję rynkową Forda, a wzmocni GM w walce o pierwszeństwo na rynku światowym z japońską Toyotą. Historia jednak dowodzi, że takie operacje nie zawsze się udają. Niemiecki koncern Daimler zapłacił 36 mld dolarów z Chryslera w 1998 r. i sprzedał go Cerberusowi w 2007 r. tylko za 7,4 mld dolarów, sobie pozostawiając 19,9 proc. udziałów. GM od 2004 r. stracił już 69,8 mld dolarów.

Niektórzy analitycy, jak Joe Phillippi z Auto Trend Consulting uważają, że lepsza od przejęcia byłaby szeroka współpraca nad produkcją nowoczesnych silników, modelami z napędem hybrydowym itp. Najpierw jedna trzeba rozwiązać problemy finansowe.

Żuk, Bloomberg, WSJ